MusicProducers.pl / Produkcja muzyki / Poradniki / Forum
Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Wersja do druku

+- MusicProducers.pl / Produkcja muzyki / Poradniki / Forum (https://musicproducers.pl)
+-- Dział: PORADNIKI (https://musicproducers.pl/forum-poradniki)
+--- Dział: Artykuły (https://musicproducers.pl/forum-artykuly)
+--- Wątek: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz (/temat-jak-ten-biznes-dziala-czyli-na-nic-nie-licz)

Strony: 1 2


Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - K - 25.04.2014

Jako, że ostatnio zbliżyłem się nieco do tych, którzy siedzą na zapleczach znanych wytwórni postanowiłem napisać tutaj parę słów, które powinny rozjaśnić pogląd na pracę zarządu w tych większych labelach, jednocześnie rozwiewając wiele wątpliwości i rozczarowując - przynajmniej mnie.

Dawno temu otrzymałem odpowiedź od Ministry of Sound, która o dziwo nie była wysłana z automatu a zawierała kilka zdań od szanownej pani z A&R, która nie siliła się na konkrety, ale życzyła powodzenia, napisała kilka słów otuchy, powiedziała, że jest talent, blah blah, ale to nie ich styl. Wielce mnie to radowało, pamiętam to do dziś, w sumie jedyny email, który otrzymałem od tak dużej wytwórni. Nie wiem na ile kobieta pisała mi prawdę (choć odpisują tak rzadko, że utrzymuje się w przekonaniu, że była to prawda) to jedno wiem na pewno - rzeczywiście wysłałem wtedy utwór, który gatunkiem nijak nie odpowiadał wytwórni i z resztą nie tylko nim, bo miks robiłem w tamtym czasie nie najlepszy (łagodnie mówiąc).

Z tych jeszcze troszkę lepszych, otrzymałem niedawno odpowiedź z Neon Records (którego to sam wcześniej nie znałem i pewnie wielu z Was nie kojarzy). W każdym razie napisali, że utwór ma lepsze i gorsze strony, ale są zainteresowani dalszym podsyłaniem materiałów - standard. Prócz tego, znajdzie się jeszcze trochę odpowiedzi od jakichś małych labelów, których nie ma sensu tutaj przybliżać. Mimo wszystko, nasuwa się jeden potężny wniosek - otrzymać odpowiedź od wytwórni to niemal skarb, a czym większa wytwórnia tym odpowiedź niemal nieprawdopodobna i staje się wręcz cudem. Dlaczego tak jest? Na pewno z powodu dużej ilości nadsyłanych materiałów. Przed wysłaniem dema, na stronie wytwórni często znajdziemy informację o tym, że nie odpowiadają na wszystkie zgłoszenia, a tylko na wybrane - no okej. Mogę też z góry powiedzieć, że labele szukają jak najbardziej dopracowanych utworów - i nie chodzi tu tylko o miks, ale najlepiej, żeby utwór był ukończony w 100%, już po masteringu. To technika przekreśla wiele kawałków. Za granicą sprawa wygląda nieco inaczej, bo nawet pracując w supermarkecie można sobie pozwolić na wysłanie utworu do studia i zlecenie masteringu, po czym dopiero wysłać utwór do wytwórni. U nas sprawa wygląda trochę gorzej, więc gotowy utwór jest najczęściej "tylko" zmiksowany lub zawiera dodatkowo nasz bardzo skromny, przeważnie zbędny master.

Ale czy to wszystko? Czy tylko technika i liczba zgłoszeń decyduje o tym, że zostaniemy pominięci?
Wiele zgłoszeń wysyłanych do wytwórni to chłam w najczystszej postaci. Nie zdziwiłbym się, jeśli panowie w A&R po prostu mają czasami dość i z góry pomijają emaile wedle własnych założeń. Czy powinni tak robić? Raczej nie, bo ktoś im za ów pracę płaci. Tym bardziej powinno im zależeć, im w większym pracują labelu. Dam sobie jednak rękę uciąć, że gdyby Avicii wysłał swój pierwszy utwór zwykłym mejlem do Spinnin' to do dziś nikt by nie wiedział któż to taki jest.

Na początku wspomniałem, że zbliżyłem się nieco do zaplecza wytwórni. Poszło mi całkiem sprawnie, podaję się za jednego z członków A&R innej dużej wytwórni znanego producenta. Śmieszna sprawa, ale naprawdę to bardzo łatwa droga kontaktu. Jestem o krok od współzałożyciela Armady oraz mnóstwa DJ'ów i producentów, którzy są "praktycznie" jedną, wielką rodziną.
Rozpocząłem sobie konwersację z pewnym panem z pewnego zarządu jednej z największych holenderskich wytwórni. Rozmowa ta dotyczy mojego utworu, który jakoby "ktoś" wysłał do labelu, w którym pracuję i mam problem co z utworem zrobić, bo niby jest dobry, niby nie do końca. Otrzymuję odpowiedź, że to całkiem fajny, niezły utwór, czego dokładnie szukam?

Ha, a to ciekawe. Czego dokładnie szukam? To zdanie mówi nam wbrew pozorom bardzo dużo, bo o ile w pierwszym momencie go nie zrozumiałem, to po chwili uświadamiam sobie jak bardzo my, wszyscy producenci jesteśmy w czarnej dupie.

Zauważyliście, że gdy pojawia się utwór, który staje się hitem, dajmy na to na Beatport, od razu pojawia się tysiąc podobnych kawałków? Łatwo z tego wywnioskować, że w największych wytwórniach zarząd dostaje zlecenia czego szukać. Robisz klasyczny trance, ale na topie jest bardzo nowoczesny? Bez szans na wydanie z dobrą promocją. Robisz coś w stylu Electro House sprzed kilku lat, bez obecnych dropów i popularnych dźwięków? To samo. Jeżeli Wasz utwór jest w 100% ukończony, o czym pisałem wcześniej to zawsze są jakieś szanse na wydanie w innym, mniejszym labelu, ale gdy A&R ma sprecyzowane czego szukać... waszego utworu po prostu posłuchają, mogą pomyśleć, że jest "fajne, niezłe", ale nawet nie odpiszą i pójdą dalej. Robiąc to co na czasie, zwiększamy naszą szansę na wydanie, zabijając niestety oryginalność. Sama oryginalność jest nawet bardzo pożądana, ale albo mamy od razu dobre dojścia, albo skrupulatnie budujemy własną publikę i dopiero potem korzystamy z ów dojść.

Serio, nie zmyślam, tak to niestety wygląda. Znajomości, znajomości i jeszcze raz znajomości - tak jest najprościej. Od samego początku poprzez kogoś, do kogoś - najlepsza droga dotarcia na samą górę. Jeden 'support', drugi 'support' i kółko się kręci. Czasami do biznesu wkroczy ktoś spoza jak np. Zedd, ale ogólnie... Jeżeli miałbym zrobić muzyczną mapę Europy, to linię zatoczyłbym wokół Holandii, Belgii, trochę Niemiec, Danii, Szwecji, zahaczając jeszcze o Francję, Włochy i południowo-wschodnią Anglię.

Ktoś może zaraz tu wejść i napisać:
"TAK, GŁUPIE PIRACKIE POLACZKI, ONI DOCHODZOM CIENŻKOM PRACOM DO SUKCESUF A NIE ZNAJOMOŚCIAMI".
I ja nie piszę, że tak nie jest, bo trzeba włożyć dużo pracy w swoje utwory, by były naprawdę dobre, ale żeby znaleźć się pomiędzy Arminami, Tiestami, Hardwellami i innymi, no tu już niestety potrzeba sprytu, zaparcia, budowania jednej wielkiej sieci kontaktów. No i nie zapominajmy, że trzeba grać, być DJ'em. Może ktoś mi poda przykłady producentów sławnych z samej produkcji, bo niestety takich nie kojarzę.

Inną sprawą jest, że tzw. "ghostproducing" jest rozprzestrzeniony na o wiele większą skalę niż mogłoby się to wydawać. Co więcej, w krajach, które wymieniłem jest to wręcz coś naturalnego i jakżeby inaczej - najczęściej dotyczy DJów.
Ktoś jest dobrym DJ'em? Nic nie wypromuje go jeszcze lepiej niż własna, wspaniała produkcja.
Szczerze, nawet nie chcę myśleć jak wiele znanych "producentów" nie zrobiło ani jednego swojego utworu i powinni zostać w miejscu, którym zaczęli, czyli przy didżejce.

Podsumowując, w tym momencie ostatecznie odradzam i sam rezygnuję z wysyłania emaili do największych wytwórni, czy nawet tych średnich. Trzeba liczyć, że mniejsze przyjmą i pomogą w promocji, a potem może ktoś, gdzieś, kiedyś nas dostrzeże.

Lub ewentualnie można odłożyć trochę do skarbonki i zainwestować w jakiegoś holenderskiego ducha :D


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Amalon - 25.04.2014

Witam

Widzę że Mr. Kay miał niezłą burzę mózgu w doczajaniu gdzie, co w muzycznej trawie piszczy..:) Swoją drogą ciekawy mają system i (jak dla mnie) pozbawiony sensu, a w szczególności pozbawiony sprawiedliwości dla zacnych producentów, którzy umiejętnościami zasłużyli sobie na dowartościowanie. Ale niestety taki biznes to i takie reguły gry.

Pozdrawiam


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Voleck - 25.04.2014

Ciekawy post!
Dużo racji, dużo odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Chociażby to, że nie warto wysyłać bezpośrednio do wytwórni, bo też robiłem to wiele razy i raz dostalem odpowiedz treści: bardzo dobry pomysł, troche braków (żeby chociaż wysilił się, żeby je wymienić) i oczywiście standardowe "powodzenia"
tylko przychodzi mi do głowy jedna myśl, czy może poprostu jesteśmy jeszcze za słabi?
Ciężko jest dostać jakąś obiektywną ocene, która by mnie przekonała w 100%, że naprawde umiem robić muzyke. Bo MOIM ZDANIEM to robie lepszą muzyke od niejednego "zawodowego" producenta, ale w tym problem, że to może być tylko całkowita iluzja.
Slucham jej ja, moja kobieta, grupka znajomych (nie możliwa obiektywna ocena utworu) i np. inni producenci z jakiś forów, a tu też lipa, bo wtedy "zboczenie zawodowe" nakazuje nam wyszukiwania tylko błędów, niedociągnięć i ocenianie tylko poprzez pryzmat własnego gustu i tylko mechniczna ocena budowy utworu.
Najbardziej zalezaloby mi na opinii właśnie wytwórni, na co wiadomo nie ma co liczyć.
Co do zagranicy to zgadzam się, ale to nie jest tylko zjawisko występujące w muzyce, bo w wiekszości dziedzin.
W Polsce nie lubią inwestować w talenty. Zdecydowanie wolą, żeby przyszli już kompletni muzycy z kosmicznie drogim sprzętem, własnym studiem. No tak, zeby najlepiej zacząć zarabiać od razu, nie inwestując w nic.
Chyba rzeczywiście musze zacząć wysyłać swoje wypociny do zagranicznych wytwórni...może wkońcu ktoś wyłapie jakiś zalążek talentu z pośród tych buczeń i piardów:P


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Adamzzz - 26.04.2014

(25.04.2014, 11:13)Kay napisał(a): Zauważyliście, że gdy pojawia się utwór, który staje się hitem, dajmy na to na Beatport, od razu pojawia się tysiąc podobnych kawałków? Łatwo z tego wywnioskować, że w największych wytwórniach zarząd dostaje zlecenia czego szukać. Robisz klasyczny trance, ale na topie jest bardzo nowoczesny? Bez szans na wydanie z dobrą promocją. Robisz coś w stylu Electro House sprzed kilku lat, bez obecnych dropów i popularnych dźwięków? To samo.

Kurde. W sumie jak się zastanowić to racja. Znaleźli sobie łatwy sposób na robienie kasy to masowo produkują kawałek za kawałkiem (przy czym 'produkują' tym razem w znaczeniu jak z fabryki).
Chore.
Ciekawi mnie tylko kto ustanawia te nowe trendy? Czy jest to z góry ustalane przez wytwórnie czy może od czasu do czasu ktoś ewidentnie tworzy nowe unikatowe brzmienie które się wszystkim podoba?
Tak czy siak, dzięki za lekcję Kay. Zdecydowanie do zapamiętania.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - FL FAN - 26.04.2014

(25.04.2014, 11:13)Kay napisał(a): Mogę też z góry powiedzieć, że labele szukają jak najbardziej dopracowanych utworów - i nie chodzi tu tylko o miks, ale najlepiej, żeby utwór był ukończony w 100%, już po masteringu.

No i szuka czegoś na czym może zarobić, nie wiem czy techniką się przejmują, bo ich w tym głowa aby byle co nawet ładnie się opakowało i co najważniejsze - dobrze sprzedawało. (najlepiej w milionach egzemplarzy) Wystarczy włączyć radio by się przekonać że poziom artystyczny nie ma już znaczenia więc dlaczego technika wykonania ma je mieć skoro serwuje nam się czyste gówno to niech to będzie gównem prawdziwym i niespreparowanym. Czyli beznadziejna melodia z beznadziejnym wykonaniem - aby komplet był.


(25.04.2014, 11:13)Kay napisał(a): Wiele zgłoszeń wysyłanych do wytwórni to chłam w najczystszej postaci. Nie zdziwiłbym się, jeśli panowie w A&R po prostu mają czasami dość i z góry pomijają emaile wedle własnych założeń. Czy powinni tak robić? Raczej nie, bo ktoś im za ów pracę płaci.

Panowie siedzą na stołkach i w okropnym znudzeniu słuchają na siłę niemal nadesłanych propozycji i jeśli zauważą coś ambitnego to skreślają, bo nie będą koleszkom robić przecież konkurencji - prawda ?

Często siedzą i przerzucają tylko demka w poszukiwaniu tego na czym zarobią bo wiedzą że masa szajsu jest od głupich szczeniaków bez kszty talentu i pomysłu na utwór, więc na tym cierpią pominięte dobre kawałki , na które nie ma już czasu nikt tam z wielkich książąt i księżniczek.


(25.04.2014, 11:13)Kay napisał(a): tak to niestety wygląda. Znajomości, znajomości i jeszcze raz znajomości - tak jest najprościej. Od samego początku poprzez kogoś, do kogoś - najlepsza droga dotarcia na samą górę.

Znajomości, znajomości i jeszcze raz znajomości, troche szczęścia i odrobina talentu i jesteś gwiazdą jednego sezonu (może trzech)

W życiu to samo, szukasz pracy - znajomości (kolega wepchnie na stanowisko czyjegoś synka na siłe chociaż ten nic nie umie) Chcesz coś kupić co jest mało dostępnym towarem - znajomości pomogą. Chcesz zataić pijackie balangi i jazde po pijaku ? Nie ma sprawy - zatuszuje się po znajomości.





(25.04.2014, 13:30)Voleck napisał(a): Ciężko jest dostać jakąś obiektywną ocene, która by mnie przekonała w 100%, że naprawde umiem robić muzyke. Bo MOIM ZDANIEM to robie lepszą muzyke od niejednego "zawodowego" producenta, ale w tym problem, że to może być tylko całkowita iluzja.
Slucham jej ja, moja kobieta, grupka znajomych (nie możliwa obiektywna ocena utworu) i np. inni producenci z jakiś forów, a tu też lipa, bo wtedy "zboczenie zawodowe" nakazuje nam wyszukiwania tylko błędów, niedociągnięć i ocenianie tylko poprzez pryzmat własnego gustu i tylko mechniczna ocena budowy utworu.

Stary, ja tam nie mam parcia w ten biznes i mogę Ci oceniać kawałki bez zazdrości czy wyszukiwania i sztucznego pompowania jakichś tam nieistotnych szczegółów, bo akurat nie robie polowań na czarownice i oceniam tak jak je słysze, pod wzgledem głównie aranżacji bo na to jestem nastawiony. Lubie przemyślane kompozycje z przekazem i ekspresją (niekoniecznie głośną) Dodatkowo szukam emocji prawdziwych w nagraniach - czyli tego, na co nie zwracają uwagi wytwórnie i wiele osób.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - F.P.P - 27.04.2014

A dymał ksiądz te wytwórnie, sami sobie założymy labela :D.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Knifeman - 27.04.2014

jak takie coś czytam to przypomina mi się scena z programu Brainiac i selekcja listów czytelników przez woźnego XD (swoja drogą fajny program)

może i bym się tym przejmował gdybym nie postawił na autopromocję jakiś czas temu - może jest i garstka ale wiem ze wszystko trafia do właściwych uszu (i głów) - ci co mieli mnie usłyszeć już pewnie usłyszeli, ci co nie chcą trudno - grunt aby słuchaczowi ułatwić dostęp a już bystrzejsi osobnicy sami sobie wygrzebią to co ich zaciekawi


btw: w fucklogic selekcje przebiega całkiem inaczej :D


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Herman - 29.04.2014

można śmiało powiedzieć ze na gminnych dozynkach więcej zarobisz grając jedną imorezę niż robiąc klasyczny trance :)


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - OProject - 30.04.2014

(29.04.2014, 23:59)Herman napisał(a): można śmiało powiedzieć ze na gminnych dozynkach więcej zarobisz grając jedną imorezę niż robiąc klasyczny trance :)

Mam kumpla początkującego Dj'a gra House/pop/bardziej komercyjne klimaty i za kilka godzin grania w gimnazjum czy gdzieś indziej ma ze 400-800 zł


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Mat.Mor.Raw - 3.05.2014

(26.04.2014, 20:08)Adamzzz napisał(a): Ciekawi mnie tylko kto ustanawia te nowe trendy? Czy jest to z góry ustalane przez wytwórnie czy może od czasu do czasu ktoś ewidentnie tworzy nowe unikatowe brzmienie które się wszystkim podoba?

Wg moich obserwacji trendy wyznaczane są przez kilka czynninków:

1) Producenci sprzętu i software'u audio.
To oni dają producentom muzycznym i realizatorom nowe narzędzia do tworzenia muzyki. Organizują targi nowych technologii i zachęcają do ich zastosowania w muzyce. Wraz z pojawieniem się co jakiś czas nowinek technicznych (nowe pluginy, daw'y, samplery, kompresory, etc...) - rodzą się nowe style. Ponieważ producenci audio cały czas muszą tworzyć nowe narzędzia, żeby istnieć, więc cały czas wymyślają coś nowego, a potem starają się to rozpropagować wśród producentów.

2) Wcześniej wypromowany produkt promuje kolejny
Jeżeli szeroko doceniony artysta występuje w duecie z kimś nieznanym, publiczność chętniej zainteresuje się nowym wykonawcą. Działa to trochę na zasadzie schematu mistrz-uczeń.
Np. w muzyce elektronicznej/klubowej może być to wykonanie remixu, wykorzystanie czyjegoś wokalu, wspólne wystąpienie w teledysku, nawiązanie w tekstach do jakiegoś znanego filmu, wydarzenia, itd... Zwróćcie uwagę jak wykorzystywane jest pojawianie się Pharrela Williamsa w teledyskach różnych wykonawców już od jakichś 10 lat. Z jednej strony człowiek cały czas promuje samego siebie, ale też promuje innych. Kolejny przykład to zespół NOISIA, który wykonując remix na re-edycji The Prodigy "The Fat of The Land", z jednej strony dał się bliżej poznać fanom The Prodigy, a z drugiej strony przypomniał legendarny zespół nowej publiczności drum'n'bass.
Tak więc środki wpomopowane w promocję jednego wykonawcy mogą zostać łatwo przetransferowane na kolejnego.

3) Unikanie eklektyzmu przez portale internetowe / rozgłośnie radiowe / TV
Nie można wprowadzać na raz zbyt wielu styli muzycznych, bo nie pozwoli to słuchaczom zapamiętać, a co gorsza docenić, słuchanych utworów. Wpuszcza się w eter ograniczoną ilość kawałków o podobnej strukturze, brzmieniu, efektach, pozwala się ludziom z nimi osłuchać wiele razy, przez wiele dni, w podobnych porach dnia, a przez to ludzie coraz bardziej to lubią. Przez to słuchacze chętniej wracają do danej stacji posłuchać przewidywalnej muzyki, która im się spodobała, a w konsekwencji reklamodawcy też są zadowoleni. Innymi słowy powtarzalność i przewidywalność opłaca się i nadawcy i odbiorcy.

4) Zmęczenie materiału
Jak już jakiś styl zostanie przewałkowany we wszystkich rozgłośniach (patrz punkt 3), słuchacze zaczynają być znudzeni obowiązującą stylistyką, więc nadchodzi czas na wprowadzenie w eter czegoś o odmiennym brzmieniu i strukturze, albo nawet wykreowanie nowego stylu. W chwili obecnej przeżywamy wszechobecne zachłyśnięcie się elektronicznymi brzmieniami, efektami, przetwarzaniem wokalu, "wiertarkami", itd... Nie zdziwłbym się, jakby niedługo nastąpił odwrót do bardziej naturalnego i akustycznego brzmienia...


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Oszir - 8.05.2014

(3.05.2014, 22:51)Mateusz Morawski napisał(a): ...Działa to trochę na zasadzie schematu mistrz-uczeń.
Np. w muzyce elektronicznej/klubowej może być to wykonanie remixu, wykorzystanie czyjegoś wokalu, wspólne wystąpienie w teledysku, nawiązanie w tekstach do jakiegoś znanego filmu, wydarzenia, itd... .

Wszyscy Reasonowcy niech połączą swoje siły bo w grupie jest siła. ^^

Taka myśl mi przyszła do głowy:
Można by tworzyć wzajemne remiksy i umieszczać je na swoich np. kanałach youtube tym samym promując innego wykonawce no i samych siebie.
Wystarczy wymienić się plikami Reason Song File lub Record Sound File gotowych i oryginalnych projektów już wcześniej udostępnionych publicznie np. na youtube.

Fl-owcy mogą zrobić to samo :)


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Revnotes - 8.05.2014

Oj nie tak łatwo w FLu zgrać ze sobą wszystkie wtyczki na kilku stanowiskach, czasem nawet sama inna wersja DAW już wadzi.
Wolę remixować z midi czy sampli niż z oryginalnego projektu, chyba że pożyczę z niego tylko to co potrzebuję.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Tomi - 8.05.2014

Kolokwialnie pisząc... bez pleców, to na brzuch się wyjeb i słuchaj na plaży :D

[video=youtube]www.youtube.com/watch?v=hNMNZZQJkP0[/video]


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - MC Project - 15.06.2014

Kay tak mnie zaciekawiłeś swoją wypowiedzią że przeczytałem całość.Przyznam,że możesz mieć rację.Patrząc chociażby na waszą stronę to nie jedna produkcja jest lepsza od tych które wydawane są teraz przez wytwórnie,a jednak przez wielu nie są one zauważane.Pozdrawiam.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - belothar - 21.06.2014

Opisana tutaj sytuacja nie odnosi się tylko do muzyki elektronicznej. Wychowywałem się na metalu, więc wiem doskonale na czym ten biznes polega. Największe wytwórnie wydają zespoły grające kalkę innych albo siebie, ograne do wyrzygania patenty albo proste gówno ukryte pod płaszczykiem "ambitności" i "brutalności". Wartościowe ekipy schodzą coraz głębiej i bez czasu na przeszukiwanie otchłani internetu po prostu ich nie znajdziemy. Problem z przebiciem się do szerszego grona jest jeszcze większy niż w przypadku muzyki elektronicznej, bo chcąc zaistnieć na tej scenie nie wystarczy sam laptop i słuchawki, a zgrana ekipa, godziny spędzone na szlifowaniu materiału i masa koncertów, po których BYĆ MOŻE uda się zrobić coś więcej niż zagrać dla pięciu znajomych w piwnicy. Mentalność słuchaczy jest jeszcze gorsza niż w przypadku elektroniki, bo ci potrafią toczyć dysputy i flamewary na temat tego, czy brutal death metal jest bardziej prawdziwy niż technical death metal. To już taka luźna dygresja.

W każdej branży liczą się znajomości i szczęście, w mniejszym lub większym stopniu, nie inaczej jest tutaj. Razem z rozwojem muzyki elektronicznej i możliwością stworzenia czegokolwiek praktycznie przez każdego kto posiada szczątkowy słuch muzyczny trzeba liczyć się z tym, że te dwa czynniki będą jeszcze bardziej ważne niż dotychczas. I albo weźmiemy sprawy w swoje ręce i wypromujemy się sami, albo do końca życia nasze kawałki nie wyjdą poza dwa fora o produkcji muzyki w polskiej sieci.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Knifeman - 22.06.2014

@belothar

tutaj trochę jak dziecko we mgle (bo tylko axcx znam i kilka kapel mocno związanych z elektroniką) ale na last fm widać w wojanch komentarzy i tagów te dysputy - brutal death pagan nord indie spped grind trash metal ... i kto wie jakie to nazwy wymyślają - szczególnie kindermetale puszczają wodze wyobraźni

.. co nie znaczy że mam awersje do takiej muzyki - wręcz przeciwnie - nikt mi nic nie polecił

co do artykułu kaya - moje domysły wskazują na to że i w rapie te zjawisko pewnie tez występuje


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Z3PHYR - 20.07.2014

(25.04.2014, 11:13)Kay napisał(a): No i nie zapominajmy, że trzeba grać, być DJ'em. Może ktoś mi poda przykłady producentów sławnych z samej produkcji, bo niestety takich nie kojarzę.

A czy przypadkiem Avicii i Zedd nie nauczyli się DJ'owania po tym jak zaczęli wypuszczać swoje kawałki? Przynajmniej wydaje mi się, że w którymś z wywiadów wspominał o tym Zedd.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - MAKLMOR - 17.08.2014

Tutaj chyba jeden z ghostproducer'ów o których pisał Kay:

http://en.wikipedia.org/wiki/Manuel_Schleis
He works together with DJ Manuel Reuter (DJ Manian, danceformation Cascada) and has produced many club hits and remixes for Sugababes, Moby, Scooter (band), Axwell, Public Enemy, and Tiësto.


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - headlike - 17.08.2014

(17.08.2014, 8:49)MAKLMOR napisał(a): Tutaj chyba jeden z ghostproducer'ów o których pisał Kay:

http://en.wikipedia.org/wiki/Manuel_Schleis
He works together with DJ Manuel Reuter (DJ Manian, danceformation Cascada) and has produced many club hits and remixes for Sugababes, Moby, Scooter (band), Axwell, Public Enemy, and Tiësto.

Może jest ghost producentem wielu osób (nawet Tiësto? O_o), ale utwory podpisane Manian są najlepsze, np. Manian - Welcome to the club


RE: Jak ten biznes działa, czyli na nic nie licz - Spidfirerz - 17.08.2014

" jesteśmy w czarnej dupie."


Kay