MusicProducers.pl / Produkcja muzyki / Poradniki / Forum
Czym jest dobry miks? - Wersja do druku

+- MusicProducers.pl / Produkcja muzyki / Poradniki / Forum (https://musicproducers.pl)
+-- Dział: PORADNIKI (https://musicproducers.pl/forum-poradniki)
+--- Dział: Artykuły (https://musicproducers.pl/forum-artykuly)
+--- Wątek: Czym jest dobry miks? (/temat-czym-jest-dobry-miks)



Czym jest dobry miks? - sowa - 17.02.2012

[Obrazek: cjdm2.png]



Autorem artykułu jest Łukasz Igor Kruszewski. Materiał opublikowany za jego zgodą.



Czym charakteryzuje się dobry miks i jak go osiągnąć?
Poniżej zaprezentuję kilka koncepcji dotyczących tego tematu i niniejszym otwieram całą serię artykułów o miksowaniu. Miejcie na uwadze, że podczas pisania o tym temacie (i o wielu innych też) prezentuję swoje zdanie i jeśli jest ono różne od Waszego, to bardzo dobrze. Nie przyjmujcie moich wynurzeń za ostateczność, bo ilu inżynierów, tyle koncepcji. Najważniejszy jest cel, a od czego zaczniemy i jakimi metodami do niego dotrzemy – jest sprawą indywidualną. Zacznijmy może od wyjaśnienia kilku pojęć, którymi będę się posługiwał. Chcę bowiem, żeby każdy czytający te artykuły, był w pełni świadomy kwestii tu omawianych i żeby pewne terminy oznaczały dla nas wszystkich to samo.

Miksowanie – proces obróbki śladów prowadzący do połączenia nagrania wielośladowego w jeden, stereofoniczny plik. Podczas miksowania dokonujemy przeróżnych procesów na pojedynczych ścieżkach (i grupach ścieżek), a rezultat zgrywamy na ślad stereo. Wszystkie te czynności mają oczywiście na celu jak najlepszą prezentację owego produktu. Ten produkt nazywamy miksem.

Miksowanie bębnów/gitar/wokali – choć generalnie wiemy, o co chodzi, to z uwagi na to, że jestem czepialski w kwestiach terminologii, to nie lubię jak ktoś pyta, jak zrobić “miks wokali”. Brzmi to dla mnie tak, jakby cała piosenka składała się wyłącznie ze ścieżek wokalnych i tylko takie byśmy ze sobą miksowali (wyjątkiem są oczywiście utwory acapella). Wolę określać takie czynności, jako pracę nad brzmieniem wokali, obróbkę wokali, czy poddawanie ich różnym procesom, itp. Miks, to wypadkowa wszystkich tracków w utworze, a nie tylko konkretnych partii.

Mastering – finalna obróbka zmiksowanego uprzednio utworu, mająca na celu przygotowanie go do duplikacji lub publikacji albo – łączenie kilku / kilkunastu piosenek w jedną spójną całość, czyli album. Może młodzi już nie pamiętają, ale kiedyś, przed erą iTunesa, wydawało się płyty, a nie pojedyncze utwory. Dlaczego w artykule o miksowaniu wspominam o masteringu? Ponieważ z nieznanych mi przyczyn, początkujący realizatorzy mają tendencję do nierozróżniania tych dwóch, jakże innych pojęć, a czasem wręcz używają tych nazw zamiennie. Zgroza – przygotowywanie posiłku i konsumpcja, to dwie oddzielne rzeczy! Zapamiętajcie tę analogię kulinarną, bo będę się do niej odnosił. Podczas masteringu pracuje się na jednym pliku stereo (naszym miksie), rzadziej na stemach (kilku grupach instrumentów i wokali), ale dostępu do pojedynczych ścieżek podczas masteringu – nie mamy. Ostatnio, dość popularne wydaje się być wykonywanie masteringu jednocześnie z miksowaniem, w jednej sesji. I choć mam swoje obiekcje, co do takiego sposobu pracy, to niektórym inżynierom taki tryb odpowiada.  Ale o tym kiedy indziej. My będziemy myśleć o masteringu w tym bardziej tradycyjnym znaczeniu.

Ostatnie słowo o terminologii – jeśli zobaczę, że ktoś mi napisze o “masteringu bitu” albo “masteringu wokalu”, to przyjadę do delikwenta z hordą wojowników i powieszę go za włosy w nosie. Serio.

Skoro była wzmianka kulinarna, to pozwólcie, że spytam – gdy przygotowujecie sałatkę, to czy oddzielnie przyprawiacie pomidora, ogórka, sałatę i co tam jeszcze chcecie? Wyciągacie z miski pana tomato i sypiecie nań sól i pieprz? A potem to samo robicie z ogórkiem, itd? Na końcu, takie pojedynczo przyprawione warzywka wrzucacie z powrotem do miski i dziwicie się, że wszystko jest przesolone? To jest mniej więcej analogia do “masteringu pojedynczych ścieżek” (lub ewentualnie grup ścieżek). A przecież przyprawiać powinniśmy dopiero zmieszaną (zmiksowaną) sałatkę, żeby ocenić ilość przypraw na podstawie tego, jak współgrają ze sobą poszczególne smaki (tracki) w naszej misce (piosence). Teraz, jak już wszystko sobie wyjaśniliśmy, przejdźmy do dzisiejszego tematu.



Po czym poznać, że miks jest ‘dobry’?
Moim zdaniem, najłatwiejszym sposobem rozpoznania skutecznego miksu, jest reakcja słuchacza. Jeżeli uda się nam (miksującym) wywołać w słuchaczu jakąś reakcję, to wiemy, że podążamy w dobrym kierunku. Mówię tu o tupaniu do rytmu, kiwaniu głową, nuceniu melodii czy graniu na powietrznym instrumencie (ja z reguły gram na powietrznej perkusji słuchając SOTD, a chwytam za wirtualnego Gibsona, jak słyszę Foo Fighters). Dla przykładu – najlepsze utwory taneczne są tak konstruowane i miksowane, aby słuchacze rwali się na parkiet, a rytm, puls i energia piosenki, prowadziły ich przez całą długość nagrania. Oprócz reakcji fizycznych, najlepsze miksy manipulują też naszymi emocjami. Smutne utwory potrafią momentalnie wprowadzić nas w nostalgiczne stany, a wesołe – wywoływać radość i stany euforyczne. Szybkie i energiczne piosenki są w stanie wydobyć z nas niespotykane pokłady energii, a spokojne – wyciszać i układać do snu. Przykładów można by tu mnożyć – łapiecie ideę, prawda?

Nawet jeśli reakcje wywołane słuchaniem konkretnego utworu będą bardzo negatywne – to zawsze są to JAKIEŚ reakcje. Tu bardziej do gry wchodzi kwestia gustów muzycznych i nie będziemy się w to zagłębiać, ale naprawdę najgorsza – jest obojętność.



Jak osiągnąć ‘dobry’ miks?
Przede wszystkim realizując założenia ‘dobrego’ miksu, czyli te wypisane powyżej, choć to tylko jedna strona całego zagadnienia – według mnie – istotniejsza niż ta, o której powiem teraz. Pamiętajcie jednak – to jest mój punkt widzenia i możecie się z nim nie zgadzać. Nie mam z tym problemu. Mało tego, zawsze jestem ciekaw innych podejść do miksowania, bo z każdego z nich, można wydobyć jakieś cenne informacje.

Drugi aspekt osiągania świetnych miksów, to oczywiście cała strona techniczna, czyli umiejętne używanie dostępnych narzędzi – korektorów, kompresorów, efektów, automatyki, słowem – całego arsenału wtyczek i procesorów, które mają ułatwić nam dotarcie do założonego celu. Zakładam, że niewielki procent czytelników Zakamarków Audio ma dostęp do zewnętrznych procesorów obróbki dźwięku, więc będziemy się skupiać na miksach ITB (ang. “in the box”), czyli tych, tworzonych w całości wewnątrz komputera i naszych stacji roboczych.

Mając opanowane używanie tych narzędzi, możemy z nich korzystać nie tylko po to, aby pracować nad samym brzmieniem naszych ścieżek, ale również po to, aby wpłynąć na emocje potencjalnych słuchaczy. Według mnie, trzeba mieć na uwadze obie te kwestie, bo one bez siebie nie istnieją. Nieraz spotykałem się z jednostronnym podejściem do sztuki miksowania (tak – sztuki) i aż przykro było czytać, że spory odsetek ludzi na forach internetowych, potrafi pisać tysiące słów o danym korektorze lub kompresorze czy innej wtyczce i o tym, jak bez tego urządzenia jego miksy nie miały ‘życia’, ‘kopa’, ‘powietrza’ i paru innych mglistych słów. Skupienie całej uwagi na technicznej stronie miksowania jest dla mnie odejściem od istoty muzyki. Zgadzam się, że pewne narzędzia są lepsze od innych, że są niezbędne, że niektóre rujnują miksy. Ale o wiele bardziej zrujnujemy miks, jeśli nie mamy pojęcia o tym, co ‘poeta miał na myśli’ i nie podążamy za ‘przesłaniem’, ‘tematem’ czy nastrojem utworu niż wtedy, gdy ‘brakuje’ nam jakiejś wtyczki. Serio.

Miksowanie, to nie jest tylko kręcenie gałkami i suwakami, żeby ‘brzmiało dobrze’. Na ostateczny kształt miksu mają wpływ jeszcze inne czynniki. Nie dajcie się nigdy wplątać w sidła przeświadczenia, że sprzęt, to podstawa dobrego miksu. Jedna rzecz, którą chciałbym, żebyście zapamiętali na wieki, jest taka, że można zbudować fantastyczny miks, który nie musi powalać brzmieniem. To są dwie oddzielne sprawy. Umiejętnie zbudowanie napięcia, intensywności, wpłynięcie na nastrój, wywołanie reakcji i poruszenia, wyostrzenie punktu, na którym słuchacz ma się skupić – jest gwarancją udanego miksu, nawet jeśli nasze ścieżki nie brzmią idealnie. Manipulowanie dźwiękiem nie ma nic wspólnego z muzyką. Najlepsi mikserzy manipulują emocjami. Posłuchajcie starszych nagrań – nie będę przywoływał najbardziej nadużywanego przykładu pewnej czwórki muzyków, bo są inni, świetni artyści, których muzyka wpłynęła na kolejne pokolenia, a brzmienie ich płyt, jak na dzisiejsze standardy i możliwości – jest po prostu słabe. Ale czy muzyka była słaba? Czy ci artyści i ich piosenki nie stali się ponadczasowi? Wreszcie, czy któryś ze słuchaczy miał problem z tym, że perkusja szła tylko w prawym kanale? Oczywiście, że nie! Bo to nie mikser (inżynier miksowania) był gwiazdą wieczoru, a muzycy. On miał pokonać ograniczenia danego medium do rejestracji i opanować swoje urządzenia, ale przede wszystkim – uchwycić energię między muzykami, podkreślić świetne kompozycje i ‘pokazać’ to na płycie. A nie kręcić w nieskończoność parametrami korektora. Spójrzmy więc na kolejną ważną rzecz, czyli:



Co składa się na "dobry" miks?
Kompozycja, aranżacja, instrumentarium, produkcja, wykonanie, nagranie, edycja, miks. Zauważcie, że miks, jest raptem jednym z ośmiu procesów, które będą wywierały wpływ na ostateczny kształt utworu. Im słabsza będzie jedna ze składowych, tym słabszy będzie finalny miks. I choć często podczas procesu miksowania można do pewnego stopnia wpłynąć na poprzednie etapy (poprawić wykonanie, prze aranżować sekcje, podmienić brzmienia, etc.), to jeśli kompozycja jest słaba i utwór w żaden sposób do nikogo nie przemawia na samym starcie – miks nic tu nie pomoże! Podobnie z aranżacją – odpowiednie zaplanowanie, gdzie i w którym miejscu pojawią się nowe instrumenty i jakie to będą instrumenty, jak utwór będzie się rozwijał – to są kluczowe sprawy. Aranżacja utrzymuje słuchacza skupionego i dyktuje nam, gdzie mamy go prowadzić przez podkreślanie najważniejszego elementu utworu. Użyte instrumenty wypełnią nam pasma częstotliwości, a całość produkcji pozwoli piosence nabrać odpowiednio bogatego kształtu i zbudować ogólny klimat.

Dalej, sami artyści muszą stanąć na wysokości zadania i postarać się o możliwie najlepsze wykonanie swoich partii. Zmorą dzisiejszych czasów (szczególnie w domowych studiach nagrań) jest tendencja do byle jakiego zagrania / zaśpiewania danej partii i liczenia na poprawę swoich braków wewnątrz DAW. Nie neguję bynajmniej procesorów polepszających niedociągnięcia wykonawców, uważam tylko, że one znacznie rozleniwiają i sprowadzają do obniżania standardów. Sam często z nich korzystam, bo niestety nie mam możliwości pracy z najlepszymi muzykami, ale zawsze nakłaniam młode zespoły do intensywniejszego trenowania przed wejściem do studia, bo korzyści są ogromne – zarówno czasowe, jak i estetyczne.

Kolejna rzecz, to odpowiednio zarejestrowane ścieżki. Jeśli ślady zostały przyzwoicie nagrane, życie miksera będzie prostsze i szybciej dotrze do celu. Jeśli jednak zostanie popełnionych sporo błędów – taki miks, może okazać się przekleństwem, a nie procesem twórczym, bo musimy wkroczyć z arsenałem narzędzi edycyjnych, które choć są już bardzo wyrafinowane, nie zastąpią nam świetnego wykonania i nagrania sygnału źródłowego.

Podsumowując, na dobry miks składa się świetna produkcja, na którą z kolei składa się świetne wykonanie genialnych partii na porządnych instrumentach. Sam miks ma za zadanie wydobyć z tych elementów cały drzemiący w nich potencjał i zaprezentować nam utwór w możliwie najlepszym świetle – tak, aby potencjalny słuchacz świadomie lub mniej, docenił jego wartość i chciał powrócić do danej piosenki.

Myślę, że w tym miejscu warto zatrzymać się i zastanowić (a może przemyśleć) własne podejście do miksowania. Rzuciłem Wam zlepek luźnych myśli, które zawsze plączą mi się pod czupryną kiedy tylko mam zacząć nowy miks. Może nie jest to jakaś absurdalna gonitwa myśli, ale jakiś sposób na nie pomijanie istotnych kwestii. Chętnie poznam Wasze spostrzeżenia, dzielcie się nimi!


RE: Czym jest dobry miks? - aide - 8.03.2016

Bardzo do mnie przemówił taki sposób podejścia. I upewnił, ze to faktycznie jest dla mnie. Dzięki dla autora tekstu oraz autora posta! ;)