Cytat:" (...) jestem zadowolony z nieczytelnego wokalu (...)".
Cóż, satysfakcja Autora to "coś" czemu ciężko jest się sprzeciwić... ;D
Tak więc, to co poniżej kreślę traktuj jak nieśmiałą refleksję Lady:
utwór cechuje powolny, inercyjny feeling. Jest jednolicie i krztynę nużąco w aranżu. Niewykluczone, iż track esencjonalny, krótszy byłby bardziej ponętny . Technicznie: gitarę (chwilami) piętnuje zbyt dużo rejestrów "w górze" (te po 12 kHz); dzieje się tak niemiarowo. Brzmi to dość frapująco. Tak jakbyś celowo "przesterował i napowietrzył górę". Reverb'y tudzież użycie owych to "rzecz subiektywna"; w tym przypadku, według mnie, feler miksu tyczy nie ilości pogłosów a tego, iż są "nieogarnięte" . Nadto godnym byłoby zróżnicować i zautomatyzować wokal; np. intrygującym byłoby gdyby owy od czasu do czasu "wyszedł" z Reverb'u na pierwszy plan; szczególnie w wyjątkowych partiach (przy intensyfikacji konkretnego fragmentu liryki). Byłoby to tajemnie przykuwające uwagę; zmuszające do czujności/skupienia, zwłaszcza, iż panorama tematu jawi się dość ładnie. Niestety, generalnie jest mętnie, smętnie. Miłoszu, tyle ode mnie... sincerely.