Nastrój jest bardzo przyjemny, choć utwór mógłby być trochę krótszy, bo mam wrażenie że pewne rzeczy się powtarzają i nic nowego się nie dzieje.
Bardzo fajny jest ten głosik dziecka, trzepot skrzydeł i jedyne co mi nie pasowało to ta głęboka barwa głosu buddyjskiego mnicha Jest trochę zbyt dominująca. Umieściłbym ją w tle.
Całość fajnie kołysze i chociaż słuchałem w domu, to podejrzewam, że dobrze by się sprawdziło w samochodzie. W nocy. Na pustej, długiej drodze
Pomysł bardzo fajny. Faktycznie, trzepoczące skrzydła nadają większego klimatu, do tego ładnie prowadzą rytm. Progresja akordów także przyjemna, bardzo mi się podoba cała harmonia. Jedyne co dla mnie obniża komfort słuchania to za głośny głos dziecka trochę, suche pianinko (daje odczucie taniości, agresywności i jest trochę sztuczne, jakby całe velocity było na tym samym poziomie wszędzie). Miks jest nawet nawet, chociaż stopie brakuje dołu przez co groove traci. Jednak tekstura całości jest świetna, jak i przekaz emocji.
Hey Sebastian. Jeśli chodzi o mnie; dziś: ambiwalentnie. Koncept zacny; wszelako "przejaskrawiony" dobór dźwięków plus powtarzalny aranż kreują trochę udziwniony klimat. Astralne Pad'y (krztynę zbyt głośne), jak również świetna wokaliza typu Angel przyciąga swą enigmatycznością, lecz "tuż po tym" nader "agresywne" piano (o frapującym brzmieniu akordów), wyolbrzymiony Fx trzepotu skrzydeł, "przypadkowy" męski wokal ("mnich") i w końcu trochę przydługi Sample modlitwy (dziecko) stwarzają wrażenie "przesytu", "przerysowania". Beat regularny, niezbyt złożony. Ton a'la gitara przeuroczy w swej melodii. Jednakże, generalnie "coś się nie klei", "coś" męczy. Miks, w moim skromnym odczuciu, potrzebuje korekty...