Bardzo ciekawe wypowiedzi się pojawiły, co ciekawe łączy je wspólny wątek, większość z nas mówi o guście i emocjach, o oryginalności czyli elementach, które na pewno w ogromnym stopniu wpływają na naszą ocenę twórcy i jego twórczości - bo o niej tutaj mowa.
Revnotes wspomniał o tym, że muzyka tworzona na siłę i bez pomysłu jest przez niego odbierana jako muzyka słaba, a katowany na max utwór się nudzi.
Gdy muzyka tworzona jest na siłę - staje się ...rzemiosłem. Jest to tylko odtwórstwo jakichś tam spreparowanych technicznie brzmień.
Nie ma w niej przesłania i emocji - wartość artystyczna w takim wykonaniu bywa równa zero, ja również taką muzykę omijam. Nie interesuje mnie czy jest dobra czy zła, (i dla kogo jest taka czy inna) mnie interesuje czy jej przekaz jest wart moich emocji. Czy twórca był w stanie do mnie przemówić i nie był w momencie nagrania sztuczny i nie przelał tej sztucznej papki na nagranie. Interesują mnie emocje prawdziwe.
Odnośnie katowania nagrań.... Ja powiem Wam jestem taki, że jak mam ulubiony utwór to może lecieć wiele razy każdego dnia, od lat. Nigdy się nie znudził. Zapytacie dlaczego ? Ponieważ kojarzy mi się ze wszystkim co dobre, na pewno budzi wspomnienia, a gdy ktoś żyje głównie przeszłością to jest to jak miód na serce. Wiele razy wspomnienia bolą, robi się melancholijnie, to samo nagranie wprowadza mnie w ambiwalentne nastroje, nieraz wzbudza we mnie nadzieję, czasem zasmuca, a czasem gdy z zaskoku dopadnie mnie w radiu to po prostu myślę sobie "O!!!" i bardzo podnosi mnie na duchu, mimo że już tysiące odsłuchów za mną...
Oczywiście ja mówię o nagraniu z lat 80-tych i przychodzi tutaj na myśl kolejna bardzo ważna kwestia. Mówicie o gotowcach, samplach Biorąc pod uwagę to, że w czasach obecnych nie jest problemem zrobić to co w latach 70-80 było szczytem umiejętności to i nasze wymagania się zwiększają. Moim zdaniem nie dotyczy to romantycznych grajków z jedną gitarą, którzy potrafią z niej wycisnąć cuda, bo tutaj chodzi tylko i wyłącznie o emocje, o IMPRESJĘ, o "zapatrzenie" w DANĄ CHWILĘ. Jest to rzecz niezwykła, a dziś pomijana.
OldscoolProject wspomniał o ambicjach. Jest to również bardzo ważne, muzyka ambitna, tworzona z emocji, oryginalnie i umiejętnie jest na pewno bogatsza w wyraz tych emocji, bo autor daje coś od siebie, coś niepowtarzalnego, nie idzie po najmniejszej linii oporu. Zamieszcza swoje przesłanie. Gdy człowiek gra swoimi emocjami, wtedy powstaje coś wspaniałego, a gdy skupi się wyłącznie na technice to powstanie kolejny być może technicznie genialny kawałek ...ale czy on ma dusze ? Sztuką jest wyważać pewne wartości i mówię o tym od samego początku swojej obecności tutaj i liczę, że dało to do myślenia wielu osobom i zostały też wyciągnięte pewne wnioski.
Revnotes wspomniał o tym, że muzyka tworzona na siłę i bez pomysłu jest przez niego odbierana jako muzyka słaba, a katowany na max utwór się nudzi.
Gdy muzyka tworzona jest na siłę - staje się ...rzemiosłem. Jest to tylko odtwórstwo jakichś tam spreparowanych technicznie brzmień.
Nie ma w niej przesłania i emocji - wartość artystyczna w takim wykonaniu bywa równa zero, ja również taką muzykę omijam. Nie interesuje mnie czy jest dobra czy zła, (i dla kogo jest taka czy inna) mnie interesuje czy jej przekaz jest wart moich emocji. Czy twórca był w stanie do mnie przemówić i nie był w momencie nagrania sztuczny i nie przelał tej sztucznej papki na nagranie. Interesują mnie emocje prawdziwe.
Odnośnie katowania nagrań.... Ja powiem Wam jestem taki, że jak mam ulubiony utwór to może lecieć wiele razy każdego dnia, od lat. Nigdy się nie znudził. Zapytacie dlaczego ? Ponieważ kojarzy mi się ze wszystkim co dobre, na pewno budzi wspomnienia, a gdy ktoś żyje głównie przeszłością to jest to jak miód na serce. Wiele razy wspomnienia bolą, robi się melancholijnie, to samo nagranie wprowadza mnie w ambiwalentne nastroje, nieraz wzbudza we mnie nadzieję, czasem zasmuca, a czasem gdy z zaskoku dopadnie mnie w radiu to po prostu myślę sobie "O!!!" i bardzo podnosi mnie na duchu, mimo że już tysiące odsłuchów za mną...
Oczywiście ja mówię o nagraniu z lat 80-tych i przychodzi tutaj na myśl kolejna bardzo ważna kwestia. Mówicie o gotowcach, samplach Biorąc pod uwagę to, że w czasach obecnych nie jest problemem zrobić to co w latach 70-80 było szczytem umiejętności to i nasze wymagania się zwiększają. Moim zdaniem nie dotyczy to romantycznych grajków z jedną gitarą, którzy potrafią z niej wycisnąć cuda, bo tutaj chodzi tylko i wyłącznie o emocje, o IMPRESJĘ, o "zapatrzenie" w DANĄ CHWILĘ. Jest to rzecz niezwykła, a dziś pomijana.
OldscoolProject wspomniał o ambicjach. Jest to również bardzo ważne, muzyka ambitna, tworzona z emocji, oryginalnie i umiejętnie jest na pewno bogatsza w wyraz tych emocji, bo autor daje coś od siebie, coś niepowtarzalnego, nie idzie po najmniejszej linii oporu. Zamieszcza swoje przesłanie. Gdy człowiek gra swoimi emocjami, wtedy powstaje coś wspaniałego, a gdy skupi się wyłącznie na technice to powstanie kolejny być może technicznie genialny kawałek ...ale czy on ma dusze ? Sztuką jest wyważać pewne wartości i mówię o tym od samego początku swojej obecności tutaj i liczę, że dało to do myślenia wielu osobom i zostały też wyciągnięte pewne wnioski.