Jestem pewien, że producenci drogiego softu przymykają oko na piraty, bo one zapełniają lukę, która powstała w obecnym systemie licencjonowania oprogramowania. Nie każdy zdecyduje się od razu na zakup. 30-dniowy okres próbny to jakiś żart. W ciągu miesiąca człowiek uczący się, czy pracujący ma kilkanaście godzin na pracę z programem, którego ogarnięcie powinno zająć kilka miesięcy, czy kilka lat. Wydaje mi się że producenci softu zdają sobie z tego sprawę, ale nie wymyślili nic sensownego dlatego przymykają oko na piraty, które z drugiej strony generują zasłużonego hajpa dla wartościowego softu i są pewnego rodzaju nielegalną reklamą. Zdają sobie sprawę, że większość ludzi, którzy poważnie traktuje swoje hobyy i będzie chciała kiedyś mieć z niego pieniądze, uczciwie za program zapłaci. Zapewne w grę wchodzą też koszty zabezpieczenia softu. W pewnym momencie są one wyższe od wartości kryptoreklamy generowanej przez piraty i przekroczenie tego progu jest bezsensowne.
Ostatecznie kupiłem programy, które zrobiły na mnie wrażenie, gdy "testowałem" je jako dyletant-hobbysta z "alternatywnej" dystrybucji. Pamiętam jak powalił mnie Absynth 2.0 (zżerający 90% mojego CPU wtedy) czy Generator 1.5 (teraz reaktor) albo Live 2.0. Teraz muzykę robię w 100% legalnie, bo zacząłem ją pokazywać (obcym) ludziom. Mam dwa albo i trzy jeśli liczyć maschine legalne DAWy i kupę VST w pełnych i topowych wersjach. Dopóki robiłem sam dla siebie i nie wiedziałem, czy kiedykolwiek uda mi się zrobić coś sensownego, nic nie kupowałem.
Inna sprawa, że 3000 zł za Cubase w 1997 roku to był kosmos nawet dla kogoś, kto nieźle zarabiał. A dwa lata temu np. Studio One w pro wersji z melodynem kosztował mnie 150 usd na promocjach.
Ostatecznie kupiłem programy, które zrobiły na mnie wrażenie, gdy "testowałem" je jako dyletant-hobbysta z "alternatywnej" dystrybucji. Pamiętam jak powalił mnie Absynth 2.0 (zżerający 90% mojego CPU wtedy) czy Generator 1.5 (teraz reaktor) albo Live 2.0. Teraz muzykę robię w 100% legalnie, bo zacząłem ją pokazywać (obcym) ludziom. Mam dwa albo i trzy jeśli liczyć maschine legalne DAWy i kupę VST w pełnych i topowych wersjach. Dopóki robiłem sam dla siebie i nie wiedziałem, czy kiedykolwiek uda mi się zrobić coś sensownego, nic nie kupowałem.
Inna sprawa, że 3000 zł za Cubase w 1997 roku to był kosmos nawet dla kogoś, kto nieźle zarabiał. A dwa lata temu np. Studio One w pro wersji z melodynem kosztował mnie 150 usd na promocjach.