Najsampierw tworzę kicka - przy każdym utworze robię go od samego początku - zwykle nie schodzi mi to dłużej niż tydzień. Potem robię główny motyw i nie wiedzieć czemu zmieniam go x razy, nakładan efekty, dbam o poziomy, dłubie czasami tak bardzo że dzieło w niczym nie przypomina pierwowzoru. Ta faza jest u mnie najbardziej pracochłonna i trwa od kilku dni do nawet dwóch miesięcy bo gdy brzmienie już mnie nudzi to staram się nie katować tego przez jakiś czas bo się przesycam. Często zdarza mi się spędzić pół dnia na dokręcaniu jednego knoba nie wiadomo po co a i nie zapiszę czasem zmian mojej pracy bo wydaje mi się że poszedłem jeden krok do przodu a dwa do tylu.
Gdy już uznam że robię więcej szkody niż pożytku takim działaniem (zawsze mam wyłącznie jedną wersję projektu) przystępuje do budowania całej części poprzedzającej środek. To zajmuje mi stosunkowo mało czasu i zawsze jest dość monotonne - głównie przez takie odczucie unikam jak ognia monotoni w budowie. Zdarza mi się edytować łańcuch efektów w tym stadium bo czasami coś zgrzyta. Po dwóch lub trzech posiedzeniach kończę tą część i cały proces powtarzam tylko że od głównego motywu do końca, zwykle nie muszę już tak często zaglądać do miksera.
Następnie dokonuję drobnych poprawek na całości aby jeszcze bardziej zabić monotonię i urozmaicić utwór ale zawsze kładę jak najmniej ścieżek ale modyfikowanych na różne sposoby - tutaj też wpadam w pułapkę i zmieniam miliard mało znaczących drobiazgów. Gdy uznam że chyba skończyłem to jeszcze raz sprawdzam dokładnie czy całość brzmi dobrze (tutaj wręcz muszę zapytać kogoś z zewnątrz o opinię) i przeważnie nie na większych uchybień bo dużo wcześniej wyłapuję takie rzeczy, zwykle finalizacja brzmienia na masterze sprowadza się tylko do drobnych i subtelnych zabiegów a i bywa że master mam zupełnie czysty i wszystko brzmi względnie dobrze -sam nie wiem jak to robię. Może dlatego że w tym gatunku kick i tak zjada dynamikę xd ale też nie zależy mi na głośności. Przed publikacją staram się odczekać aż odsłucham utwór na świeżo.
Po wszystkim publikuję całość, zostawiam sobie utwór w wav i zapominam o projekcie, ostatnio jeszcze zgrywam dodatkowo ścieżki i archiwizuję razem z plikiem projektu
Gdy już uznam że robię więcej szkody niż pożytku takim działaniem (zawsze mam wyłącznie jedną wersję projektu) przystępuje do budowania całej części poprzedzającej środek. To zajmuje mi stosunkowo mało czasu i zawsze jest dość monotonne - głównie przez takie odczucie unikam jak ognia monotoni w budowie. Zdarza mi się edytować łańcuch efektów w tym stadium bo czasami coś zgrzyta. Po dwóch lub trzech posiedzeniach kończę tą część i cały proces powtarzam tylko że od głównego motywu do końca, zwykle nie muszę już tak często zaglądać do miksera.
Następnie dokonuję drobnych poprawek na całości aby jeszcze bardziej zabić monotonię i urozmaicić utwór ale zawsze kładę jak najmniej ścieżek ale modyfikowanych na różne sposoby - tutaj też wpadam w pułapkę i zmieniam miliard mało znaczących drobiazgów. Gdy uznam że chyba skończyłem to jeszcze raz sprawdzam dokładnie czy całość brzmi dobrze (tutaj wręcz muszę zapytać kogoś z zewnątrz o opinię) i przeważnie nie na większych uchybień bo dużo wcześniej wyłapuję takie rzeczy, zwykle finalizacja brzmienia na masterze sprowadza się tylko do drobnych i subtelnych zabiegów a i bywa że master mam zupełnie czysty i wszystko brzmi względnie dobrze -sam nie wiem jak to robię. Może dlatego że w tym gatunku kick i tak zjada dynamikę xd ale też nie zależy mi na głośności. Przed publikacją staram się odczekać aż odsłucham utwór na świeżo.
Po wszystkim publikuję całość, zostawiam sobie utwór w wav i zapominam o projekcie, ostatnio jeszcze zgrywam dodatkowo ścieżki i archiwizuję razem z plikiem projektu