"Powiem" wprost, tak jak czuję :
"Lifeforms": aliaż ciepłych, lekko amorficznych "odcieni" (piano, Fx wokalny) z "drapieżnie" syntetycznym Beat'em; "skażonym" ostrością efektów właściwych w tego typu gatunku. Zbyt powtarzalne.
"Space Rift": Intro urokliwie "zamyślone"; dwugłos Piano ze smyczkami zbyt foniczny; Kick "zamaszyście utopiony" w efekcie White Noise'u; 2:02-2:06 ??? (Huge Oooops!). Potem niekiepski (chwilowy) Fx a'la Hindi Vox i ponownie dość toporny, "przerysowany" Beat. Zbyt ostre/"dzikie".
"Flowing Lights": wstęp niemalże astralny; ulotny w Reverb'ie; piano sterylne w swej wariacji. Synth, o ogromnie "krystlicznej" barwie (wysokie rejestry) plus krztynę nieokrzesany "potop" agresywnie popędliwych w swym brzmieniu nutek w finale kreuje wrażenie niedokończonego projektu...
"The Abyss": przewodnie odczucie to "krzykliwy" pastisz w jednolitej ekspresji Synth'ów/Pad'ów/Snare'a/Kick'a przesadnie "potraktowany" Distortion. Tkwi w tym temacie jakiś zamysł, jednakże tak homogeniczny aranż godny jest "sztafażu"; szczególnie, iż przewodni motyw a'la harfa trochę męczy. Aż żal...
"Molecular Thing": efekt quasi Vox Chiptune "z polotem" wpleciony w wielce "dźwięczny"/zgiełkowy multum o zbliżonej do poprzednich tonów barwie. Ten track według, mnie cechuje potencjał; wprawdzie potrzebuje większej uwagi w kwestii balansu częstotliwości poszczególnych ścieżek/przejść/"skrzywienia" rytmu. Outro kiepskie.
"Void": utwór, wobec powyższych, stwarza wrażenie; wybacz, lecz bardziej przemyślanego. Brzmi sesnownie, w progresji/natężeniu mocno industrialnych "smaczków". Pluck sprytnie odróżnia się od chropowatego, surowego Beat'u; "drżącego" Bass'u. Godnym byłoby konkretniej "wyłuskać" Fx'y, włącznie z wokalem. Drzemie w tym jakaś ponura acz intrygująca "gracja"...
Generalnie: EP'ka "utkana" z dźwięków o podobnym kolorycie; to nie jest "defekt"; w pewnym stopniu takowy Sound Design gwarantuje spójność krążka. Wszelako aranż kolejnych track'ów; prezencja przewodniego wątku; ułożenie instrumentów w swej melodii/rytmie jest zbyt analogiczne. Skromnie ujęta jest także panorama i "wędrówka" dźwięków po kanałach. Przeważa "srogi" Kick w stylu Garage, jak również charakterystyczne w tym gatunku (Dubstep) donośne mutacje Synth'ów. Techniczny "retusz" tematów choćby w aspekcie EQ/kompresji, według mnie, przysporzy całości słusznego charme'u.
Czarku, gratuluję Ci tak złożonego przedsięwzięcia...
"Lifeforms": aliaż ciepłych, lekko amorficznych "odcieni" (piano, Fx wokalny) z "drapieżnie" syntetycznym Beat'em; "skażonym" ostrością efektów właściwych w tego typu gatunku. Zbyt powtarzalne.
"Space Rift": Intro urokliwie "zamyślone"; dwugłos Piano ze smyczkami zbyt foniczny; Kick "zamaszyście utopiony" w efekcie White Noise'u; 2:02-2:06 ??? (Huge Oooops!). Potem niekiepski (chwilowy) Fx a'la Hindi Vox i ponownie dość toporny, "przerysowany" Beat. Zbyt ostre/"dzikie".
"Flowing Lights": wstęp niemalże astralny; ulotny w Reverb'ie; piano sterylne w swej wariacji. Synth, o ogromnie "krystlicznej" barwie (wysokie rejestry) plus krztynę nieokrzesany "potop" agresywnie popędliwych w swym brzmieniu nutek w finale kreuje wrażenie niedokończonego projektu...
"The Abyss": przewodnie odczucie to "krzykliwy" pastisz w jednolitej ekspresji Synth'ów/Pad'ów/Snare'a/Kick'a przesadnie "potraktowany" Distortion. Tkwi w tym temacie jakiś zamysł, jednakże tak homogeniczny aranż godny jest "sztafażu"; szczególnie, iż przewodni motyw a'la harfa trochę męczy. Aż żal...
"Molecular Thing": efekt quasi Vox Chiptune "z polotem" wpleciony w wielce "dźwięczny"/zgiełkowy multum o zbliżonej do poprzednich tonów barwie. Ten track według, mnie cechuje potencjał; wprawdzie potrzebuje większej uwagi w kwestii balansu częstotliwości poszczególnych ścieżek/przejść/"skrzywienia" rytmu. Outro kiepskie.
"Void": utwór, wobec powyższych, stwarza wrażenie; wybacz, lecz bardziej przemyślanego. Brzmi sesnownie, w progresji/natężeniu mocno industrialnych "smaczków". Pluck sprytnie odróżnia się od chropowatego, surowego Beat'u; "drżącego" Bass'u. Godnym byłoby konkretniej "wyłuskać" Fx'y, włącznie z wokalem. Drzemie w tym jakaś ponura acz intrygująca "gracja"...
Generalnie: EP'ka "utkana" z dźwięków o podobnym kolorycie; to nie jest "defekt"; w pewnym stopniu takowy Sound Design gwarantuje spójność krążka. Wszelako aranż kolejnych track'ów; prezencja przewodniego wątku; ułożenie instrumentów w swej melodii/rytmie jest zbyt analogiczne. Skromnie ujęta jest także panorama i "wędrówka" dźwięków po kanałach. Przeważa "srogi" Kick w stylu Garage, jak również charakterystyczne w tym gatunku (Dubstep) donośne mutacje Synth'ów. Techniczny "retusz" tematów choćby w aspekcie EQ/kompresji, według mnie, przysporzy całości słusznego charme'u.
Czarku, gratuluję Ci tak złożonego przedsięwzięcia...