Podobnie jak w przypadku "Extrasensory ", tak i w tym temacie, koncept jest ogromnie trafiony i... nie do końca (w moim odczuciu) wykorzystany. Intro urzekająco "skreślone", zbyt krótkie w swej zmysłowości. "Smuga" ponętnych Pad'ów zburzona przez agresywny Acid (Wobble) Bass. Tenże jest mocno "podcięty" Cutoff'em; brzmi to efektownie, lecz niemalże w pełnej długości utworu jest zbyt uciążliwe. Beat klasyczny (w lekkim "cieniu" Jazz'u, zwłaszcza partia Cymbals/Hi Hats) plus siermiężne analogowe tony (akordy) w tle kreują temperamentny track z nutą pewnej nostalgii... Jednakże, jest (powtórnie) jednolicie; w pewnej chwili chciałoby się "poczuć" coś po prostu odmiennego, będącego "umknięciem" od narzuconego tempa/charakteru Twego "Moondust". Fx wokalu od 3:12, według mnie, jest zbyteczny. Absolutnie. Tenże nie posiada ani "zapowiedzi" ani powielenia; jest "wrzucony" ot tak i brzmi fikuśnie... ;D