Aż mi się przypomniała afera w domu, gdy w końcu powiedziałem rodzicom prawdę... Matka płakała bez przerwy przez cztery godziny, ojciec raz ją pocieszał, raz się na mnie wydzierał i gonił z pasem. Pamiętam te jego krzyki - ,,ja ci k**** dam produkcję!". Aż sąsiedzi policję wezwali i prawie sprawa trafiła do sądu. Podobno dzwonili jeszcze do TVN 24, ale nie mogli przyjechać, bo coś jakiś Smoleńsk, coś o jakimś Tupolewie mówili, czyli jakieś mało ważne bzdury, wiadomo.
A, zapomniałem dodać co działo się u reszty rodziny. Babcia gdy się dowiedziała dostała zawału i trafiła do szpitala. W ogóle nie chciała widzieć rodziny, robiła wszystko, by jak najdłużej tam siedzieć, no i przesiedziała dwa miesiące... Po tym wydarzeniu nawet nie myśleliśmy o powiedzeniu prawdy rodzicom ojca. Do dzisiaj na wszystkich spotkaniach rodzinnych muszę wciskać im historie o tym, jak to chcę zostać lekarzem. Ciotka za to zerwała kontakt z krewnymi, wyjechała z miasta i do dzisiaj jej nie widzeliśmy. Podobno zamieszkała gdzieś w Gambii.
Jakimś cudem wieści trafiły nawet do mojej szkoły. Niektórzy nauczyciele zaczęli zaniżać mi oceny, inni uczniowie dziwnie na mnie patrzą, raz dyrektorka zorganizowała apel pod tytułem ,,Wybór własnego hobby - dlaczego nie powinno interesować się produkcją muzyki". Trudno to znosić, rodzina planuje przeprowadzkę do Cycowa, Pułtuska lub Dobrego Miasta, ale nie wiadomo, czy tam również nie słyszeli o tym jednym chłopaku, który chciał być producentem muzycznym...
Kiedy powiedziałem że produkuję muzykę:
W sumie to mieli, mają i będą mieć w poważaniu... dopóki oczywiście kiedy uda mi się zarobić trochę pieniędzy z tego. Potem nagle wszyscy będą chcieli wywiady ze mną robić. XD Hipokryzja.