Przyznaję, że dawno nie jarałem się tak swoim podkładem. I nie chodzi o to, że jest jakoś muzycznie, czy technicznie skomplikowany, a wręcz przeciwnie. Jest prosty, toporny i do tego gnój. Zanim powiesz "Zdzisio, weź ty się palnij w łeb", daj mi chwilę na jeszcze jedną mniemankę. Wyobraź sobie na nim Johnny Blaze'a z Doc'iem, Busta Rhymes'a lub Missy Elliott. Raczej będę orał sam.