Autorem artykułu jest Łukasz Igor Kruszewski. Materiał opublikowany za jego zgodą.
Rozpoczynamy miks
Nasze ścieżki są odpowiednio przygotowane, wyrównane i wyczyszczone. Jaki będzie nasz pierwszy ruch? Gdzie zaczniemy i na czym powinniśmy się skupić? Czy od razu rzucimy się w wir zapinania wtyczek na każdy kanał?
Cóż, jeśli chcemy zrobić byle jaki miks w godzinę, to proszę bardzo, ale zakładam, że nie czytalibyście tego wpisu, gdyby tak było, prawda? Najistotniejszą kwestią w budowaniu miksu jest jego wizja, czyli innymi słowy to, jak byśmy chcieli, żeby miks się prezentował i brzmiał. Wiedząc czego chcemy, musimy wiedzieć jak to osiągnąć, a potem to osiągnąć.
Na potrzeby tego cyklu, weźmiemy pod lupę wyimaginowany utwór pop-rockowy, który będzie się składał z partii bębnów, gitary basowej, gitary, klawiszy, wokalu, chórków i może kilku dodatkowych elementów typu shaker czy tamburyn. Jest to luźny pomysł, który ma nam pomóc wyobrazić sobie sytuację, w której się znajdujemy. Wybrałem taki gatunek, bo w nim czuję się najpewniej i w miarę swobodnie. Jeśli tworzycie inny rodzaj muzyki, to macie za zadanie przełożyć instrumentarium na swoje warunki. Miejcie też na uwadze, że każdy gatunek muzyczny rządzi się wieloma swoimi prawami i regułami. I nie zapominajcie też, że reguł jest tyle samo, co wyjątków. Wystarczająco Was skołowałem? Super, to zaczynamy.
Pierwszym ruchem, jaki ja lubię wykonywać, to ustalić wstępne poziomy, żeby móc usłyszeć z jakimi partiami mam do czynienia. Wszystkie tłumiki zjeżdżam na zero i zaczynam systematycznie, jeden po drugim, je podnosić. Nie trzeba tu być jakimś super-dokładnym, bo ten zabieg ma służyć tylko zorientowaniu się w sesji. Nie radzę też podnosić tłumików na maksa, bo zanim się zorientujecie, będziecie przeładowywać sumę miksu. Trzeba mieć na względzie to, że mamy dużo ścieżek w miksie i nie ma możliwości, żeby każda masakrowała miernik w okolicach 0 dBFS, dlatego podnoście suwaki z umiarem. Może jako punkt odniesienia powiem, że gdy zaczynam "otwierać" poszczególne tracki i na przykład zaczynam od perkusji, to staram się, żeby stopa i werbel (2 kluczowe sygnały zestawu perkusyjnego niosące rytm) notowały szczyty w okolicach -10 dBFS na sumie. Tym sposobem wiem, że mam jeszcze sporo zapasu na resztę śladów.
Co robimy po ustaleniu względnych poziomów?
Przesłuchujemy utwór w skupieniu. Proponuję mieć pod ręką jakiś notatnik i coś do pisania. Najpierw będziemy oczywiście skupiać uwagę na tym, które partie wymagają od nas największej ingerencji i jakie ewentualne problemy przyjdzie nam rozwiązać, żeby móc w pełni skupić się na zbudowaniu dalej idących planów, co do utworu. Warto sobie od razu zapisywać, jak coś nieprawidłowego rzuci nam się w oczy (uszy). Jeśli z kolei usłyszeliśmy jakiś trzask, szum, klik czy pop, ale nie jesteśmy pewni, która ścieżka zawiniła, zatrzymujemy miks i używając trybu solo, słuchamy jednej po drugiej, aż znajdziemy winowajcę. Czasem, jeśli jakiś trzask jest bardzo wyraźny, szybsza może okazać się metoda "na oko". Zatrzymujemy wtedy odtwarzanie w miejscu gdzie siedzi nasz problem i patrzymy na wykresy fali – taki nienaturalny i nagły skok sygnału łatwo poznać po wysokiej amplitudzie.
Drugą rzeczą wartą wzięcia pod uwagę są koncepcje, które mogą nam automatycznie wpaść do głowy podczas odsłuchiwania. Te też dobrze jest sobie od razu zapisać, bo mają tendencję do szybkiego ulatywania z głowy, a często bywa tak, że pierwsze (instynktowne) pomysły są najlepsze. Na przykład – "chcę, żeby wokal w refrenie brzmiał, jak przemówienie na ulicy" albo "perkusja musi sprawiać wrażenie ogromnej", tego typu, bardzo ogólne sprawy.
Słuchając tych surowych ścieżek powinniśmy zacząć sobie wyobrażać, jak byśmy miks widzieli. Kilka istotnych aspektów takiej wizji, to przede wszystkim nastrój utworu (intymny i spokojny, a może energetyzujący i agresywny) i to, jaki efekt chcielibyśmy, żeby piosenka osiągnęła – np. pobudziła do tańca, czy może powodowała nostalgię – coś w tym kierunku.
Nasze decyzje podczas miksu powinny być podyktowane konkretnymi powodami i często właśnie nastrój będzie decydował o tym, jak będziemy budować napięcie używając dostępnych nam narzędzi. Zwracamy szczególną uwagę na dynamikę piosenki (gdzie w utworze jest spokojniej, gdzie znowu szybciej i agresywniej, etc.), bo będzie ona stanowiła dla nas świetny przewodnik. W trakcie miksu musimy uwydatnić zamierzenia muzyków, co do tej zaplanowanej podczas komponowania utworu dynamiki, która jest z napięciem silnie związana.
Czemu mówię o tym tak wcześnie?
Po pierwsze – miks, który nie wzbudzi w słuchaczu żadnych emocji i nie spowoduje ani jednej reakcji – będzie słaby i nijaki. A często utwory jednostajne, bez zmian dynamicznych – tak właśnie kończą.
Po drugie – sposób używania konkretnych procesorów, będzie zależny od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć i czy będzie on odpowiadał charakterowi utworu (np. agresywna kompresja bębnów nie będzie miała totalnie sensu w utworze jazzowym).
Inne aspekty utworu, nad którymi przyjdzie nam dumać budując wizję miksu to: rytm, melodia (czasem też kontrmelodia, o której na pewno uczyliście się na muzyce), harmonia i kontrapunkt ("Zapytanie i Odpowiedź"). Przyjrzyjmy się im trochę bliżej.
Rytm
Pamiętacie, jak w poprzednim artykule wspominałem o tym, jak wielka przewagą u miksera może być umiejętność grania na jakimś instrumencie (a co za tym idzie – znajomość podstawowych zasad rządzących muzyką)? Już na tym, wstępnym etapie – te zdolności wkraczają na pole bitwy. Rytm jest tym, co prowadzi utwór, popycha go naprzód. Jest nieodłącznym elementem każdej piosenki, powoduje, że „czujemy” ją w nogach, palcach i na całym ciele. Bez rytmu (i tempa) muzyka nie byłaby w stanie wywierać na nas odpowiedniego wpływu. Rytm będzie bardzo ważnym aspektem podczas miksowania i powinniśmy mu poświęcić sporo uwagi. Musi być pewny i solidny. Za tę warstwę odpowiedzialne są zazwyczaj instrumenty perkusyjne czy sample z bitami, ale nie zawsze. Bywają utwory, w których nie ma żadnych elementów perkusyjnych i wtedy taką rolę może przejąć partia gitary basowej czy akustycznej. Każdy z nas, słysząc ciekawą partię basu, na przykład w muzyce funkowej, powinien poczuć ile jest w tym rytmu, nawet zanim jeszcze usłyszy perkusję.
To jak będziemy podchodzić do rytmu podczas miksowania, jest w wielkiej mierze uzależnione od gatunku muzycznego – np. w utworach popowych, rockowych czy metalowych będziemy kłaść nacisk na bardzo wyraziste, agresywne i solidne brzmienie (tzw. "in-your-face") ze szczególnym uwzględnieniem werbla (na 2 i na 4). W przypadku hip-hopu często przemieszcza się główny punkt rytmu na 1 i 3, czyli tam gdzie występuje stopa. Nie są to jakieś reguły bez wyjątków, ale punkty wyjściowe. Z resztą, posłuchajcie swoich ulubionych utworów i spróbujcie ustalić, który z elementów rytmu wiedzie tam prym.
Melodia
To melodia (i jej powtarzalność) sprawia, że zapamiętujemy dobry utwór i jesteśmy w stanie go nucić pod nosem (zazwyczaj w najmniej oczekiwanych momentach). Podczas miksowania musimy rozpatrywać melodię, jako element, który niesie muzykę i sprawia, że utwór staje się bardzo charakterystyczny. Naszymi decyzjami w trakcie miksu powinniśmy sprawić, że melodia będzie najważniejszym punktem skupienia słuchacza. Takim nośnikiem melodii będzie najczęściej wokalista śpiewający utwór, ale niekoniecznie.
Istnieje przecież wiele przykładów utworów instrumentalnych, w których tę rolę może przejąć instrument prowadzący (np. skrzypce w utworach Vanessy Mae czy syntezator grający motyw przewodni w temacie z jakiegoś filmu). To wszystko zależy od kanonów gatunków muzycznych. Weźmy na przykład utwór rapowy. Samo rapowanie rzadko ma coś wspólnego z konkretną melodią (już bardziej z rytmem). Okazjonalnie pojawiają się frazy o delikatnie melodyjnym zabarwieniu, ale głównym nośnikiem melodii w tym gatunku będą zazwyczaj konkretne podkłady i sample czy nawet linie basu.
Jak chcecie przekonać się, jaką siłę ma kilka prostych dźwięków i jak potrafią w ciągu milisekundy wprowadzić słuchacza w inny stan, posłuchajcie co zrobił Kaliber44 we wstępie do numeru "Film". Choć wokal jest zdecydowanie na pierwszym planie, nie ma takiej siły, żebyśmy nie skojarzyli tego zsamplowanego pianina z tym właśnie kawałkiem.
Jak skupić słuchacza na melodii? Bardzo łatwo – np. umieścić wokal (lub instrument prowadzący) centralnie w panoramie i upewnić się, że jest idealnie słyszalny w każdym momencie utworu, a każde słowo (dźwięk) jest wyraźne.
Harmonia
Na nasze potrzeby przyjmiemy, że harmonia zapewnia nam podkład muzyczny, zmiany akordów czy tonacji. Niezależnie od tego, czy będzie to sekcja smyków czy syntezator monofoniczny, czy gitara basowa – funkcja jest ta sama. Harmonia powinna wspierać główną melodię. Jak przekłada się to na realia miksowania? Nie chcemy zasłaniać wokalu podkładem, prawda? Instrumenty grające konkretne dźwięki otaczają nasz wokal, ale go nie przytłaczają, są lekko wycofane i stanowią podparcie dla głównego elementu utworu.
"Zapytanie-Odpowiedź"
Zostawiłem to na koniec, bo nie jest obecne w każdym utworze. Warto jednak o tym wspomnieć. Zanućcie sobie refren "Sweet Home Alabama". Co słyszycie automatycznie po tych słowach, przed drugą linijką tekstu? Czyżby te 8 dźwięków gitary? To jest właśnie filozofia tej techniki. Doświadczamy niejako "rozmowy" wokalisty z zagrywką gitarową. "Zapytanie-Odpowiedź" jest świetnym narzędziem do przenoszenia uwagi słuchacza i odpowiednio wykonane pozwala na wzbogacenie utworu i uczynienie go bardziej rozpoznawalnym. Zadaniem miksera jest poprawne wyeksponowanie tego elementu (o ile oczywiście występuje w danym utworze), tzn. upewnienie się, że "zapytanie i odpowiedź" nie wchodzą sobie w drogę. Pomoże tu panoramowanie, korekcja i automatyka.
Podsumowanie
Pomyślcie poważnie nad tymi elementami, bo pomogą Wam one w szybszym wykreowaniu wizji. Sam utwór często dyktuje nam kierunek, tylko musimy umieć to dostrzec! Moim zdaniem nie warto nawet rozpoczynać miksowania, nie mając sprecyzowanego celu. Samo zapinanie wtyczek i ustalanie poziomów, dodawanie efektów – nie przyniesie nic wyjątkowego. Mając wcześniej określony w głowie (lub na kartce) plan, skupiamy swoją uwagę na realizowaniu założeń, bo inaczej, gwarantuję Wam – spędzicie za dużo czasu dumając nad tym, jaki pogłos dać na wokal, a następne pół godziny poleci na "zabawę" z jego parametrami. A można tego uniknąć obmyślając wcześniej choć z grubsza jakąś wizję.
Bierzemy oczywiście poprawkę na to, że różne pomysły wpadną nam już w trakcie pracy i nie powinniśmy ich lekceważyć tylko dlatego, że mamy ustalony plan. Nasz plan musi być choć trochę elastyczny. Jeśli nagle wpadniecie na jakieś genialne rozwiązanie w połowie miksu to dajcie mu szansę, bo może to być jedna z lepszych decyzji.