Tytuł nie zachęca do zaglądnięcia w temat, ale stwierdziłem, że tak 5 dni bez komentarza, to pewnie Ci się smutno zrobiło, więc przyszedłem i posłuchałem
Trochę mnie przestraszył fakt, że tytuł to "Monotonia", a całość jeszcze trwa 9 minut. Oj, nie byłbyś dobrym marketingowcem ;P
Myślę, że utwór by się nadawał jako tło do napisów końcowych w jakimś amerykańskim, niepokojącym postindustrialnym serialu, który kończy się panoramą jakiegoś bezdroża, przez które od czasu do czasu przetoczy się krzaczasta kulka (to się chyba biegacz stepowy nazywa :P ).
Obiecałeś monotonię i monotonia była, ale zdarzyły się ze dwa momenty kiedy coś się zaczęło dziać ciekawego. Pierwszy to jak wchodziła gitara, a drugi, gdy na chwilę przyspieszyło tempo.
Całość jest zatem dobra i dobrze się słucha, ale tylko jako tło do czegoś, bo trudno przymknąć oczy i wsłuchać się w samą muzykę. Na taki eksperyment utwór jest po prostu za długi.
Rzeczywiście jest monotonnie; zbyt przewlekle, jednostajnie. Czasem takowy "rygoryzm" nut względem tytułu jest bezlitośnie potraktowany w odbiorze danego tematu. Myślę, iż niekiedy przekorne podejście do konstrukcji utworu; wręcz konfrontacyjne jest gwarantem "przynęty"/ciekawostki... Intro arcynużące, w pokaźnym efekcie Distortion; od 2:30 jest krztynę chaotycznie... Pomimo niezgorszego Sound Design'u (lekko "skażone" tony) utwór sporo traci poprzez swą homogeniczność aranżu i niezbyt trafiony miks. Według mnie, brakuje definitywnych, "tęgich" uderzeń; obecny syntetyczny Snare/Tom jest po trosze "miałki", poważnie "utopiony" w pogłosie. Przestrzeń jest ponownie przedziwnie "rozłożona" (mocny, "pograniczny" niemalże do 100% układ dźwięków w L i P kanale); nie jest "to wszystko klejące się" i... niestety finalny wydźwięk jest eklektyczny. Riff (tak ulubionej przez Ciebie gitary ) zacny. Outro męczy. Maws Sky, klimat "Monotonii" jest morowy; godnym jest wydobyć z owego "esencję" poszczególnych brzmień; ponury, industrialny charakter projektu, prócz tego skrócić i "dopieścić"... technicznie. ;D