1984 grudzień, na świat przychodzi Skibot - zakała rodziny - do tego przejazdem w Poznaniu, zamiast rodzinnej Oleśnicy Dolnośląskiej - bo mamunia postanowiła na święta babcię w poznaniu odwiedzić - dlatego wszystkim mówię, że urodziłem się przejazdem.
U Babci w poznaniu było pianino, jeszcze przedwojenny Glatz - czyli Kłodzko. Jako, że każde wakacje spędzałem u babci to się na tym pianinie od małego "łupało". Nigdy nienawidziłem czytać nut, dlatego wszystkie zasłyszane w radio i telewizji tematy próbowałem grać ze słuchu.
Rok 1993 - Babci pianino do niczego nie jest potrzebne bo stoi i zbiera kurz, my tymczasem mieszkamy już od 1986 roku na Wrocławskim Kozanowie - takie sporych rozmiarów blokowisko. Moja mama postanawia przywieźć pianino do Wrocławia, wtaszczyć na 8 piętro żeby synek mógł się uczyć. Pianino jedzie żółtym Roburem, a następnie przy akompaniamencie mojego ojca z "wypadniętym" dyskiem i kilku jego znajomków, wjeżdża na piętro 8.
Rodzice zapisują mnie na lekcje gry na pianinie u emerytowanej nauczycielki ze szkoły muzycznej.
Starsza pani uczy mnie grać sonaty i sonatiny, etiudy, walce, polonezy i inne pierdy. nie chce mi się czytać nut, to jest nudne i trudne, a ja jestem leniwy. W domu jest jeszcze gitara akustyczna - tato sobie kiedyś kupił - sam nie wiedząc po co - przy oczywistej "radości" mamuni. Na osiedlu krążą kasety House of pain, cypress hill, pierwszy album wu tang clan'u.
Mijają 3 lata wpajania etiud i sonat, mam serdecznie dosyć, gram sobie po swojemu to co mi się podoba i co zasłyszałem gdzieś w TV i radio. W 98 w domu pojawia się pierwszy pecet. Na osiedlu Wzgórze Ya Pa 3, a niebawem Molesta, 3H i ZIP.
1999 rok, wielka orkiestra świątecznej pomocy, w ramach akcji "kup pan cegłę" kupuję lekko przeterminowaną gazetę CD Action z dodatkiem w pełnej wersji - uwaga - Magix Music Maker 2.0.
Instaluję, uruchamiam, odpalam - działa. Mam do dyspozycji 4 ślady i trochę loopów w templejtach programu w tempie 100 i 120 bpm. Głównie perkusje i basy oraz trochę stringów. Brak możliwości grania czy symulowania nawet gry na jakimkolwiek z tych sampli i non stop zawieszające się bajeczne CZTERY ŚLADY!!! - no ale jest pianino. Mikrofon do kompa, komp do dużego pokoju, mikrofon nad klapę od pianina i przez Sound Blaster 16 prosto na te 4 ślady w windowsie wtedy jeszcze 95 wędrują pierwsze moje własne akordy do bitu. W tym momencie dopiero doceniłem te pieprzone etiudy i sonaty.
Historia mojego pierwszego kawałka, którego niestety nigdzie już nie posiadam, w roku 1999, w czasach kiedy takie DAWy i dostęp do VST i sampli jakie posiadamy dzisiaj nawet nam się nie śniły.
U Babci w poznaniu było pianino, jeszcze przedwojenny Glatz - czyli Kłodzko. Jako, że każde wakacje spędzałem u babci to się na tym pianinie od małego "łupało". Nigdy nienawidziłem czytać nut, dlatego wszystkie zasłyszane w radio i telewizji tematy próbowałem grać ze słuchu.
Rok 1993 - Babci pianino do niczego nie jest potrzebne bo stoi i zbiera kurz, my tymczasem mieszkamy już od 1986 roku na Wrocławskim Kozanowie - takie sporych rozmiarów blokowisko. Moja mama postanawia przywieźć pianino do Wrocławia, wtaszczyć na 8 piętro żeby synek mógł się uczyć. Pianino jedzie żółtym Roburem, a następnie przy akompaniamencie mojego ojca z "wypadniętym" dyskiem i kilku jego znajomków, wjeżdża na piętro 8.
Rodzice zapisują mnie na lekcje gry na pianinie u emerytowanej nauczycielki ze szkoły muzycznej.
Starsza pani uczy mnie grać sonaty i sonatiny, etiudy, walce, polonezy i inne pierdy. nie chce mi się czytać nut, to jest nudne i trudne, a ja jestem leniwy. W domu jest jeszcze gitara akustyczna - tato sobie kiedyś kupił - sam nie wiedząc po co - przy oczywistej "radości" mamuni. Na osiedlu krążą kasety House of pain, cypress hill, pierwszy album wu tang clan'u.
Mijają 3 lata wpajania etiud i sonat, mam serdecznie dosyć, gram sobie po swojemu to co mi się podoba i co zasłyszałem gdzieś w TV i radio. W 98 w domu pojawia się pierwszy pecet. Na osiedlu Wzgórze Ya Pa 3, a niebawem Molesta, 3H i ZIP.
1999 rok, wielka orkiestra świątecznej pomocy, w ramach akcji "kup pan cegłę" kupuję lekko przeterminowaną gazetę CD Action z dodatkiem w pełnej wersji - uwaga - Magix Music Maker 2.0.
Instaluję, uruchamiam, odpalam - działa. Mam do dyspozycji 4 ślady i trochę loopów w templejtach programu w tempie 100 i 120 bpm. Głównie perkusje i basy oraz trochę stringów. Brak możliwości grania czy symulowania nawet gry na jakimkolwiek z tych sampli i non stop zawieszające się bajeczne CZTERY ŚLADY!!! - no ale jest pianino. Mikrofon do kompa, komp do dużego pokoju, mikrofon nad klapę od pianina i przez Sound Blaster 16 prosto na te 4 ślady w windowsie wtedy jeszcze 95 wędrują pierwsze moje własne akordy do bitu. W tym momencie dopiero doceniłem te pieprzone etiudy i sonaty.
Historia mojego pierwszego kawałka, którego niestety nigdzie już nie posiadam, w roku 1999, w czasach kiedy takie DAWy i dostęp do VST i sampli jakie posiadamy dzisiaj nawet nam się nie śniły.