Wypadałoby coś w końcu wrzucić, coś ukończonego. Coś niezbyt wyrafinowanego technicznie, ale mam nadzieję, że ładnego.
Technology Sound Massacre - Thinny |
Cris niekoniecznie... Przypomina ciężkie kompozycje Glassa, niektóre utwory Rileya, La Monte Younga... Pracując przy minimalizmie autor nie kieruje się wydeptanymi ścieżkami. W tym gatunku nie chodzi o jakość, a o dobór instrumentarium i o emocje jakie autor chce przekazać za pomocą tych kilku barw.
Warto zaczerpnąć trochę więcej na ten temat bo jest bardzo bogaty w historię sztuki, jak i kierunki filozoficzne Fluxus Minimalizm Aleatoryzm Serializm
Tu nie myślałem konkretnie nad jakimś tam określonym celem, czy też emocjami, po prostu zrobiłem utwór. Niemniej jak słucham tego utworu z pewnego "oddalenia" to czuję tu tęsknotę i coś takiego smutnego. Co do minimalizmu, po prostu go lubię i jakoś tak samo wychodzi z kompozycjami.
Może wrzucę jakoś niepublicznie drugą kompozycję z tego "mikrocyklu". Podobne instrumentarium, podobna praca instrumentów i też tam jest przester.
Początek brzmi niczym inwencja dwugłosowa J.S Bacha. Jeżeli chodzi o sprawy muzyczne to mnie w szkole uczyli jeszcze rok temu, że w harmonii funkcyjnej dużym błędem jest to, że głosy idą w jedną stronę. Jeżeli chcesz tworzyć taką muzykę to myślę, że dobrym pomysłem byłoby wysłuchanie kolekcji DWK Bacha. Głownie zwróć uwagę na fugi. Był on geniuszem jeżeli chodzi o tzw. kontrapunkt, którego w Twoim utworze mi troszkę brakuje. Nie chodzi mi teraz o to byś Tworzył utwory barokowe, ale myślę, że osłuchanie się ze wzorcem harmonii funkcyjnej mocno Ciebie rozwinie w tymże kierunku
P.S Ustaw limiter na smyczki i będzie po problemie
Odłóżmy, choćby na chwilę, kwestie techniczne ("dokuczliwy" przester), teoretyczne (acz słuszne), definicje (czasem bezduszne)... Piszesz, iż: "Tu nie myślałem konkretnie nad jakimś tam określonym celem, czy też emocjami, po prostu zrobiłem utwór". I... ot tak Ci to wyszło. Minimalizm, w moim odczuciu, to przepiękna prostota; to (właśnie) emocja, "ukryta" w dyskretnym (smutnym, tęsknym, uwodzicielskim, pogodnym...) brzmieniu nut. Qnebra, Twój temat mnie nie przekonuje. Nie jest dość (melodyjnie) wiarygodny. Sorry...
No cóż, mamy różne podejścia w tej kwestii, różne style które nam się podobają. Sam wolę tą mroczną stronę, taką przesterowaną, brudną i zakłóconą. Skontrastowaną z drugą, znacznie bardziej "klasyczną i elegancką" warstwą.
Jako główną inspirację w tej kwestii mogę ci polecić album "By The Throat" Bena Frosta. Szczególnie utwory "Killshot" i "Leo Needs A New Pair Of Shoes". Cytat:No cóż, mamy różne podejścia w tej kwestii, różne style które nam się podobają. Sam wolę tą mroczną stronę, taką przesterowaną, brudną i zakłóconą. Skontrastowaną z drugą, znacznie bardziej "klasyczną i elegancką" warstwą. Niekoniecznie; mnie również "pociąga" mrok, metaforyczny "brud" i ponury klimat... Po prostu lubię poczuć to coś (emocjonalne uniesienie) w konkretnym utworze, zaś Twój "Thinny" nie wzruszył mnie... Łukasz, nie zniechęcaj się. Trzymam kciuki za Ciebie . PS. Ben Frost? To świetny wzorzec. Kojarzę go ze wspólnych produkcji z Daníelem Bjarnason'em.
Po pierwsze wydaje mi się, że pomogłaby tobie perkusja nawet jakaś lekka. Ułożyłbyś sobie kilka zwrotek w różnej sekwencji i wtedy łatwiej przyszłyby Tobie do głowy inne nowe motywy, a tak całość pędzi na pysk jak uszkodzona lokomotywa i do tego smutna lokomotywa ;D Spróbuj następnym razem najpierw ułożyć sobie perkusje, podzielić ją na różne partie i pod nią ułożyć resztę instrumentów. Nie musi być nawet stopa wystarczy jakiś hihat/cymbal itp coś żeby wybijało tobie rytm.
Pozdrawiam
Ludzie- nie szukajmy sztuki tam, gdzie jej nie ma
Przepraszam, ale to jest kiepskie pod każdym względem. Może jest taki gatunek, taki odłam muzyki, ale on kompletnie do mnie nie trafia. Uważam, że we wszystkim trzeba znaleźć umiar- i w kompozycji i technice, ale minimum techniki musi być Najśmieszniejsze jest to, że na musicproducers- chociażby przy produkcjach house-owych- ludzie czepiają się nawet częstotliwości pogłosu w werblu, a tu przepuszcza się midi-skrzypce na overdrivie... W tym kawałku nie gra nic. Dla mnie zdecydowane nie- przykro mi
Moim zdaniem ten "kawałek" nie jest skończony. Brzmi to mega badziewnie te skrzypce aż bolą :< przypomniała mi się bajka "Pszczółka Maja" i tam był taki pająk który grał na skrzypcach i wszyscy od niego uciekali. Tu jest podobnie nic tylko uciekać. Jakieś tło, Jakieś rozłożenie tego brakuje. Nie obracam się w tym gatunku ale w żadnym gatunku nie uznaje się takiej twórczości. Lepiej się zajmij czym innym na przykłada house albo cokolwiek bo to Ci nie leży i nie pojmujesz istoty minimalu.
|
|