Ja, gdy tworzę coś bardziej rozbudowanego, zaczynam od najniższej brzmiącej warstwy idąc to coraz wyżej i wyżej w głośności. Gdy jakaś warstwa nie wychodzi dobrze to usuwam ją i wracam do tamtego miejsca by coś dograć. Chociaż z ambientem trochę o to łatwiej. Teraz, ze względu na formę muzyki, nakładam na siebie zapętlenia i czekam na reakcję chemiczną. Jeżeli się nie pojawi to szukam kolejnych par i kombinacji aż do osiągnięcia pożądanego rezultatu.
Mieszanie rytmów dla jednych rzeczy się sprawdza bardziej niżeli dla innych. Niestety nie jest to odpowiedź na wszystkie kwestie powiązane z tym tematem aczkolwiek podejście jest dobre. Jedynym problemem w tej kwestii, jak dla mnie, jest wykombinowanie na tyle dobrze, żeby te warstwy, gdy już będą ze sobą razem dawały jakąś przestrzeń dla słuchacza. Inaczej się pogubi i będzie z tego całkiem nieprzyjemny "clusterfuck".
(9.03.2017, 13:07)Omenomn napisał(a): Wydaje mi się, że dogrywanie kolejnych warstw z samym metronomem, acapella, pozwala uzyskać ciekawsze rytmicznie kompozycje i spójniejsze poszczególne melodie, gdyż nie ogranicza nas wcześniejsza warstwa, nie rozprasza i nie narzuca własnego rytmu.
To jest trochę tak, kiedy śpiewamy na dwa głosy i śpiew jednej osoby sprawia, że druga może wypaść z rytmu własnej melodii, oczywiście jeśli obie melodie mają własne przebiegi rytmiczne.
Mieszanie rytmów dla jednych rzeczy się sprawdza bardziej niżeli dla innych. Niestety nie jest to odpowiedź na wszystkie kwestie powiązane z tym tematem aczkolwiek podejście jest dobre. Jedynym problemem w tej kwestii, jak dla mnie, jest wykombinowanie na tyle dobrze, żeby te warstwy, gdy już będą ze sobą razem dawały jakąś przestrzeń dla słuchacza. Inaczej się pogubi i będzie z tego całkiem nieprzyjemny "clusterfuck".