Utwór niczym ścieżka dźwiękowa z Bułgarskiego pornola. Orkiestra miała go zagrać, ale pękła struna w wiolonczeli, a że nie mieli drugich to dźwięki zrobili podczas kastracji kota i przepuścili przez pogłos sprężynowy.
Ogólnie temat dźwiękowy miał się znajdować w końcowej scenie filmy, ale ze względu na dość ekstremalne sceny gwałtu na borsukach większość osób, które go oglądały zdecydowały, że ślub głównego bohatera jest zbędny w takiej tematyce filmowej.
Słuchałem na wyciszonym telefonie.
2/5
Ogólnie temat dźwiękowy miał się znajdować w końcowej scenie filmy, ale ze względu na dość ekstremalne sceny gwałtu na borsukach większość osób, które go oglądały zdecydowały, że ślub głównego bohatera jest zbędny w takiej tematyce filmowej.
Słuchałem na wyciszonym telefonie.
2/5