W pewnym sensie Metallica i Rick Rubin wygrali wojnę głośności (jednak będę sie upierał przy tym sformułowaniu) a ich fani stali się jej największymi ofiarami. Czemu album po remasterce się nie przyjął jak śniadanie na kacu? Może wszyscy zrozumieli, że dzieło stworzone raz powinno takim pozostać. Czy wyobrażacie sobie, aby ktoś rzeźbom Michała Anioła dorabiał modernistyczne elementy? Czy wyobrażacie sobie, aby obrazy Rubensa albo Rembrandta ktoś poprawiał co dekadę, bo musi to pasować do czasów obecnych? Gdy za sto lat kolor obrazu, jego natężenie, gra światłem i ogólnie zastosowanie farb przestaną się podobać, to może warto obraz taki zamalować? Po co ma być dowodem obserwacji epoki która dawno już nikogo nie obchodzi, bo teraz się tak nie maluje? Dlaczego to mówię? Bo to trochę przypomina renowację dzieł i nie wyobrażam sobie, aby ktoś zgodnie z duchem czasu co kilkanaście lat odnawiał najsłynniejsze dzieła sztuki według obecnie panujących wzorców i zrobił z rzeźb czy obrazów jakieś nowoczesne malowidła, zaniżając ich oryginalną estetykę i wartość. W końcu ludzie zaczęli zdawać sobie sprawę, jak okropna może być głośność dla samej głośności. Potworne eksperymenty głośnościowe już na początku pracy z muzyką prowadzą do ... ? Do niczego. Co ciekawe, Guitar Hero III zawierał utwory z Death Magnetic w ich nieskompresowanej, wielościeżkowej formie.
Amplituda odnosi się do rzeczywistej wielkości lub siły fali dźwiękowej. Im większa amplituda, tym głośniejszy dźwięk. Głośność to subiektywne postrzeganie poziomu donośności/natężenia/głośności dźwięku. Zatem z punktu widzenia inżynierii dźwięku dynamika odnosi się do zakresu amplitud lub poziomów dźwięku w nagraniu lub miksie audio.
Przetwarzanie dynamiki jest kluczową częścią inżynierii dźwięku i polega na manipulowaniu amplitudą różnych części nagrania audio w celu uzyskania pożądanego dźwięku. Dynamikę można wykorzystać do stworzenia wrażenia przestrzeni i głębi w miksie. Starannie równoważąc poziomy różnych ścieżek i instrumentów, producenci mogą stworzyć wrażenie dystansu i perspektywy w ogólnym brzmieniu.
Dynamikę można wykorzystać do stworzenia efektu potęgującego napięcia i budującej refleksji na różne sposoby.
Oto kilka przykładów:
Stopniowe zwiększanie głośności może wywołać poczucie budowania napięcia, podczas gdy stopniowe zmniejszanie głośności może wywołać poczucie odprężenia. Nagłe zmiany dynamiki, takie jak nagłe przejście z głośnego na ciche i odwrotnie, mogą wywołać wrażenie zaskoczenia lub efektu oczekiwania w zawieszeniu. Zabawa dynamiką w układzie wezwania i odpowiedzi pomiędzy różnymi instrumentami może stworzyć wrażenie pchania i ciągnięcia w miarę przesuwania się dynamiki w przód i w tył. To co często tutaj nazywałem popychaniem akcji do przodu. Używanie zróżnicowanej dynamiki wraz z innymi elementami muzycznymi (takimi jak rytm i harmonia) może stworzyć złożone warstwy ruchu dźwiękowego.
Gdy mowa o miksie to nigdy nie dam sobie wmówić, aby był on pod korek i zaczynam się zastanawiać czy my się w ogóle rozumiemy. Miks musi pozostawiać pewien headroom, gdy oddamy swój album do masteringu, aby inżynier dźwięku miał z czego ustalać podobny poziom głośności względem reszty nagrań z albumu i lekko wygładzić dynamikę i podnieść przez to głośność odczuwalną - ale co ma wygładzać skoro jej tam już często nie ma na etapie miksu?
Ostatnio wrzuciłem temat o tym czy da się pogodzić głośność i jakość. Otóż jeśli chodzi o jakość komfortu odsłuchu dla słuchacza to zdecydowanie nie, bo takie nagrania z reguły brzmią źle co też czyni je technicznymi bombami ale wydmuszkami. Choć można tutaj zaklinać rzeczywistość pisać podania i legendy o zastosowaniu kompresji równoległej, szeregowej, Mid-side, wielopasmowej, grupowej i Bóg wie jeszcze jakiej - to ja swój słuch mam. To już mniejsza o tę głośność ale chodzi o to, że waveform przypomina prostokąt i brzmi to nieporywająco mówiąc delikatnie. To tak jak z lekarstwem, za dużo zabija pacjenta. To dawka czyni truciznę. Zapewne nikt głupi tego nie wymyślił i te standardy też po coś są tak samo w telewizji. Coraz głośniejsze miksy OK 20 lat temu może to było fajne ale doprowadzono to z czasem do takich ekstremalnych form, że część producentów powoli się z tego wycofuje. Wrzucanie tutaj plików czy grafik z tym jak ktoś zrobił muzykę jest nie przekonywające dla mnie, bo zawsze można trafić na nowatorskich inżynierów dźwięku, eksperymentatorów (na eksperymentach się człowiek uczy) czy na zwykłych dyletantów którzy jadą pełną rurą, bo fabryka dała takie możliwości. Ja też z choinki się nie urwałem i znam, rozmawiam z DJ-ami, którzy zjechali świat, dają koncerty w klubach, dyskotekach, mieli ciągłe wydania we FSOE, dzielą się muzyką na Beatport chartach i dziesiątkach innych i jak przypatruję się ich nagraniom to jest tam ta dynamika, wszystko tam pracuje (jestem zachwycony nie ukrywam) a muzyka jest na zadowalającym poziomie głośności. Legendarny realizator Bruce Swedien słynął z tego, że starał się unikać kompresji, i zawsze powtarzał, że "kompresja jest dla dzieci". Jeśli nie wiesz, kim jest Bruce, to jest spora szansa, że przynajmniej słyszałeś choć jedną z nagranych przez niego płyt, np. "Thriller" Michael Jacksona, który do dziś pozostaje wzorcem doskonałej produkcji muzycznej. Mam wrażenie, że autor tematu i jemu podobni twórcy chcą nam zabrać dynamikę, to coś w muzyce, co jest nie do opisania w sferze materialnego brzmienia, coś co funkcjonuje tylko jako emocjonalny stan ducha i chcą uderzać w nas ścianą dźwięku, odebrać to, co najpiękniejsze w muzyce czyli jej zmysłowość - na co nigdy nie będzie mojej zgody i nigdy nie stanę po takiej stronie istoty rzeczy. W świecie gdzie coraz mniej jest w muzyce melodii i harmonii tym bardziej się sprzeciwiam takim zakusom. Moje metody to nie są to jakieś sztywne ramy ani prawda objawiona ale aspekty wynikające z jakiegoś trzeźwego spojrzenia na muzykę, na ogólnie przyjęte standardy i perspektywę jej przyszłości, na to co się z nią będzie działo za 10 czy 25 i 50 lat. Z tą nową modą jest tak że miała przynieść rewolucję i eksplozję, a wyszło ciche pierdnięcie.