Cytat:Pomimo podkręcenia głośności utwór nie będzie brzmiał już tak jak w czasie normalizacji porównując go do czołowych tracków. Kwestia jest złożona i specyficzna.
Ah już tak nie róbmy tutaj jakichś tajemnic i nie twórzmy wrażenia, że to aż takie skomplikowane. Bo w rzeczywistości wcale takie nie jest.
Po prostu jeśli przed rozpoczęciem prac wykończeniowych nie ustalisz odpowiedniego poziomu, to może okazać się, że po wprowadzeniu zmian korektorami i kompresorami nadal nie jest to zadowalający poziom, a gdy go sobie sztucznie podkręcisz tym gainem to usłyszysz to jak pracują korektory i kompresory ewentualnie zmiana w taki sposób poziomu sprawi że zmieni się sposób w jaki słyszymy prace korektorów i wszystkie decyzje wstecz okazują się zwyczajną stratą czasu.
Jeszcze co do psychoakustyki, bo to głównie w dużej mierze tego tyczy się LUFS jest to takie mentalne poczucie tego co jest głośne. Gdy nagramy eksplozję i puścimy sobie to po cichu, to nadal wiemy, że jest to głośny dźwięk, a gdy nagramy szept i puścimy to głośno, to nadal czuć będziemy, że to tylko szept.
W muzyce to polega na tak zwanym "oszustwie głośności". Kiedyś pisałem tutaj o odwróconej zależności pomiędzy pomiędzy częstotliwością, a poziomem głośności. Zgodnie z wieloma badaniami prowadzonymi w przeszłości, które doprowadziły do ustalenia konturów równej głośności, stwierdzając, że ludzie są na ogół bardzo spostrzegawczy w zakresie wysokich częstotliwości, a treści o niskiej częstotliwości wymagają znacznie większej mocy, aby być postrzegane jako równie głośne. Stąd można w wielu nagraniach zauważyć spadkową charakterystykę częstotliwościową.
Co ciekawe niesłyszalne, wysokie częstotliwości w Twoim miksie mogą sprawić, że algorytmy normalizacji głośności (np. algorytm ITU 1770) będą postrzegać utwór głośniejszym, niż jest w rzeczywistości.
Cóż może i LUFS ma płynne i niejednoznaczne znaczenie, bo każdy też słyszy inaczej, każdy utwór robiony jest w oparciu o inny zestaw narzędzi nie oszukujmy się, a różne rodzaje pomiarów są po to aby się upewniać w jakim kierunku idziemy i chyba warto kierować się głównie DBFS w trakcie technicznych kombinacji nad nagraniem ponieważ właśnie ten system pomiaru to precyzyjny pomiar pików amplitudy w sygnale cyfrowym - wyłącznie pomiar poziomu elektrycznego, bez filtrów percepcyjnych człowieka (czas, poziom, częstotliwość). Jeśli potrafisz zaaranżować i opracować nagranie w taki sposób aby LUFS nie rozsadzał uszu a dawał przyjemne poczucie dynamiki to nic nie stoi na przeszkodzie aby tak właśnie robić.
Mówię to aby nie tworzyć jakiegoś wyimaginowanego sporu o nic tak naprawdę i przepraszam jeśli w przeszłości niezasłużenie komuś sprawiłem przykrość moimi wypowiedziami - był to moment w którym nie powinienem w ogóle się zajmować jakąkolwiek dyskusją.