O, to miło czytać, jakie masz utwory? Ciekaw jestem, które Ci się podobały i szczerze mówiąc to część kawałków gdzieś mi wsiąkła więc może akurat bym uzupełnił kolekcję
No nie wiem. Gdyby nie filtry to coś takiego jak acid nigdy by nie powstało. Moim zdaniem efekty to narzędzie do kreowania brzmienia i klimatu, a nie jakiś zbędny dodatek. Wykorzystując w utworze jedynie syntetyczne brzmienia nie można tak po prostu ciągnąć melodii na jednym brzmieniu. Zwłaszcza jeśli cenisz sobie oszczędność to trzeba coś urozmaicać.
Zwróć uwagę też na brzmienie klasycznych instrumentów. Np. Przy jednym pociągnięciu struny, skrzypce nie wydają ciągle tych samych częstotliwości. Tak samo inaczej wygląda pasmo w zależności od siły nacisku - nie tylko głośność się zmienia, ale i pasmo.
Dlatego jeśli masz jakąś wtyczkę z samplowanymi instrumentami, pojedyncze presety zajmują tyle miejsca bo żeby jako tako wiernie odwzorować jakieś brzmienie musisz nagrać pojedynczą nutę dla kilku poziomów dynamiki. Dla MIDI masz maksymalnie 127 poziomów (co swoją drogą jest nieporozumieniem, biorąc pod uwagę możliwości dzisiejszej techniki), ale i tak przeważnie masz zsamplowane tylko kilka poziomów, które później są blendowane. Już nie wspominając o różnych atakach, czego po prostu nie sposób zapisać i odtwarzać...
Tak samo uderzając w bęben uzyskujesz różne brzmienie w zależności od siły jaką włożysz i nie jest to to samo co zgranie jednego uderzenia i jedynie zmiana jego amplitudy.
Póki co, nie ma lepszej opcji jak gra na żywych instrumentach
Podsumowując raczej nie zrezygnuję z zabawy na filtrach, co nie znaczy, że nie rozumiem o co Ci chodzi. Doskonale zdaję sobie sprawę, że melodycznie ten kawałek arcydziełem nie jest, perkusja nie jest za bardzo urozmaicona itd. i wiem, że nie można o tym zapominać i skupiać się tylko na jednym aspekcie produkcji, dlatego ten kawałek póki co wylądował gdzie wylądował
Realia są na tyle smutne, że poświęciłem na dłubanie przy tym wiele godzin i dalej nie jestem do końca zadowolony i jak się zastanowię to mógłbym jeszcze siedzieć przy tym 3 razy tyle i zawsze coś będzie do roboty...
Podzielę się jeszcze ostatnimi przemyśleniami co do DAWów.
Generalnie wszyscy są w miarę zgodni co do tego, że nie ma znaczenia na czym tworzysz, a tylko to jak dobrym jesteś producentem, że DAW to tylko narzędzie i tak naprawdę liczy się kto ma je w rękach. Zawsze miałem podobną opinię, ale już się z tego wyleczyłem.
Uważam, że jest w tym tylko część prawdy bo prawda jest taka, że obie kwestie są równie ważne.
Zostając przy tym, że DAW jest "tylko" narzędziem. Jak z każdym narzędziem są te lepsze i te gorsze, a przynajmniej różne narzędzia nadają się lepiej do takich czy innych zadań. Dla przykładu mamy śrubokręt i wkrętarkę. Co jest lepsze? No to zależy...
Ogólnie można powiedzieć, że wkrętarka, bo pracę wykonamy szybciej i z mniejszym wysiłkiem, ale co jeśli mamy jakieś trudno dostępne miejsce, gdzie nie jesteśmy w stanie sięgnąć wkrętarką? - w tym wypadku śrubokręt staje się niezastąpiony. Podobnie jest z DAWami.
Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo chciałem nawiązać do robienia automatyzacji filtrów czy w ogóle automatyzacji.
Ostatnio miałem przyjemność zabawy z abletonem. Co prawda mam już go parę lat na dysku, ale nie gdy jeszcze nie przysiadłem do niego na tyle, żeby go bardziej rozgryźć. Jestem wniebowzięty jak wygonie jest w nim edytować automatyzację. Pod tym względem FLS w porównaniu do niego leży i kwiczy. Myślę, że gdybym robił ten kawałek w Live to zaoszczędził bym parę ładnych godzin, a to robi ogromną różnicę...
Kiedy siadasz do DAW masz jakiś pomysł, wizję i zaczynasz coś robić, ale zanim będziesz mógł usłyszeć jakieś efekty naklikasz się jak głupi, męczysz się, zniechęcasz i najgorszym wypadku w ogóle tracisz wątek.
Myślę, że szybkość z jaką jesteś w stanie zrealizować swoje pomysł jest sprawą kluczową, dlatego nie można bagatelizować środowiska w jakim się pracuje. Oczywiście nie każdy bawi się tak z automatyką jak ja więc to nie będzie dla niego szczególna zaleta. Nie twierdzę, że Ableton jest lepszy od FLS. Nie sądzę, żeby ogólne stwierdzanie, że któryś program jest lepszy, miało jakikolwiek sens, myślę że dobór odpowiedniego narzędzia to kwestia indywidualna i nie jest to bynajmniej sprawa mało istotna.
Zawsze wychodziłem z założenia, że nie ma sensu rozkminiać nowego środowisaka jeśli FLa mam w mały palcu. Teraz wiem, że to był błąd. Wiem, że przestawienie się może nie jest najprzyjemniejszą rzeczą - w końcu niby potrafimy robić muzykę, a zamiast cokolwiek konkretnego robić to godzinami grzebiemy w opcjach, ale mimo to myślę, że warto poświęcić ten czas jeśli mamy przez to zyskać wiele więcej w przyszłości.
Z całego serca zachęcam wszystkich do testowania różnych programów - nie popełniajcie błędu który ja popełniłem
Poza tym to dziękuję wam za opinię i pozdrawiam serdecznie
(17.02.2014, 15:56)FL FAN napisał(a): No zabawa z filtrami to tylko efekt a ja zawsze tu powtarzam, że efekty są po to, by kompozycję podkreślić, a nie nimi ją tworzyć.
Utworek niczego sobie. Plus za oszczędnosć w środkach wyrazu - bo to akurat też moja zasada i cenie to.
No nie wiem. Gdyby nie filtry to coś takiego jak acid nigdy by nie powstało. Moim zdaniem efekty to narzędzie do kreowania brzmienia i klimatu, a nie jakiś zbędny dodatek. Wykorzystując w utworze jedynie syntetyczne brzmienia nie można tak po prostu ciągnąć melodii na jednym brzmieniu. Zwłaszcza jeśli cenisz sobie oszczędność to trzeba coś urozmaicać.
Zwróć uwagę też na brzmienie klasycznych instrumentów. Np. Przy jednym pociągnięciu struny, skrzypce nie wydają ciągle tych samych częstotliwości. Tak samo inaczej wygląda pasmo w zależności od siły nacisku - nie tylko głośność się zmienia, ale i pasmo.
Dlatego jeśli masz jakąś wtyczkę z samplowanymi instrumentami, pojedyncze presety zajmują tyle miejsca bo żeby jako tako wiernie odwzorować jakieś brzmienie musisz nagrać pojedynczą nutę dla kilku poziomów dynamiki. Dla MIDI masz maksymalnie 127 poziomów (co swoją drogą jest nieporozumieniem, biorąc pod uwagę możliwości dzisiejszej techniki), ale i tak przeważnie masz zsamplowane tylko kilka poziomów, które później są blendowane. Już nie wspominając o różnych atakach, czego po prostu nie sposób zapisać i odtwarzać...
Tak samo uderzając w bęben uzyskujesz różne brzmienie w zależności od siły jaką włożysz i nie jest to to samo co zgranie jednego uderzenia i jedynie zmiana jego amplitudy.
Póki co, nie ma lepszej opcji jak gra na żywych instrumentach
Podsumowując raczej nie zrezygnuję z zabawy na filtrach, co nie znaczy, że nie rozumiem o co Ci chodzi. Doskonale zdaję sobie sprawę, że melodycznie ten kawałek arcydziełem nie jest, perkusja nie jest za bardzo urozmaicona itd. i wiem, że nie można o tym zapominać i skupiać się tylko na jednym aspekcie produkcji, dlatego ten kawałek póki co wylądował gdzie wylądował
Realia są na tyle smutne, że poświęciłem na dłubanie przy tym wiele godzin i dalej nie jestem do końca zadowolony i jak się zastanowię to mógłbym jeszcze siedzieć przy tym 3 razy tyle i zawsze coś będzie do roboty...
Podzielę się jeszcze ostatnimi przemyśleniami co do DAWów.
Generalnie wszyscy są w miarę zgodni co do tego, że nie ma znaczenia na czym tworzysz, a tylko to jak dobrym jesteś producentem, że DAW to tylko narzędzie i tak naprawdę liczy się kto ma je w rękach. Zawsze miałem podobną opinię, ale już się z tego wyleczyłem.
Uważam, że jest w tym tylko część prawdy bo prawda jest taka, że obie kwestie są równie ważne.
Zostając przy tym, że DAW jest "tylko" narzędziem. Jak z każdym narzędziem są te lepsze i te gorsze, a przynajmniej różne narzędzia nadają się lepiej do takich czy innych zadań. Dla przykładu mamy śrubokręt i wkrętarkę. Co jest lepsze? No to zależy...
Ogólnie można powiedzieć, że wkrętarka, bo pracę wykonamy szybciej i z mniejszym wysiłkiem, ale co jeśli mamy jakieś trudno dostępne miejsce, gdzie nie jesteśmy w stanie sięgnąć wkrętarką? - w tym wypadku śrubokręt staje się niezastąpiony. Podobnie jest z DAWami.
Dlaczego w ogóle o tym piszę? Bo chciałem nawiązać do robienia automatyzacji filtrów czy w ogóle automatyzacji.
Ostatnio miałem przyjemność zabawy z abletonem. Co prawda mam już go parę lat na dysku, ale nie gdy jeszcze nie przysiadłem do niego na tyle, żeby go bardziej rozgryźć. Jestem wniebowzięty jak wygonie jest w nim edytować automatyzację. Pod tym względem FLS w porównaniu do niego leży i kwiczy. Myślę, że gdybym robił ten kawałek w Live to zaoszczędził bym parę ładnych godzin, a to robi ogromną różnicę...
Kiedy siadasz do DAW masz jakiś pomysł, wizję i zaczynasz coś robić, ale zanim będziesz mógł usłyszeć jakieś efekty naklikasz się jak głupi, męczysz się, zniechęcasz i najgorszym wypadku w ogóle tracisz wątek.
Myślę, że szybkość z jaką jesteś w stanie zrealizować swoje pomysł jest sprawą kluczową, dlatego nie można bagatelizować środowiska w jakim się pracuje. Oczywiście nie każdy bawi się tak z automatyką jak ja więc to nie będzie dla niego szczególna zaleta. Nie twierdzę, że Ableton jest lepszy od FLS. Nie sądzę, żeby ogólne stwierdzanie, że któryś program jest lepszy, miało jakikolwiek sens, myślę że dobór odpowiedniego narzędzia to kwestia indywidualna i nie jest to bynajmniej sprawa mało istotna.
Zawsze wychodziłem z założenia, że nie ma sensu rozkminiać nowego środowisaka jeśli FLa mam w mały palcu. Teraz wiem, że to był błąd. Wiem, że przestawienie się może nie jest najprzyjemniejszą rzeczą - w końcu niby potrafimy robić muzykę, a zamiast cokolwiek konkretnego robić to godzinami grzebiemy w opcjach, ale mimo to myślę, że warto poświęcić ten czas jeśli mamy przez to zyskać wiele więcej w przyszłości.
Z całego serca zachęcam wszystkich do testowania różnych programów - nie popełniajcie błędu który ja popełniłem
Poza tym to dziękuję wam za opinię i pozdrawiam serdecznie