L.G. -> Dzięki! Cieszę się, że tak na Ciebie zadziałało. ;D
F.P.P - > Dzięki! Masz rację - nic nie zastąpi grania tego na żywo na fortepianie, z dbałością o każdy szczegół, i tak dalej, wiem o co Ci chodzi i takiej czysto fortepianowej muzyki też lubię czasem słuchać. W moich eksperymentach podoba mi się, że mogę rozłożyć strukturę takiego utworu na części pierwsze, na różne pomniejsze struktury, które ciekawie mogą brzmieć osobno - grane przez inne dźwięki, ale jednak tworzące dalej tą znaną nam całość. Choć przy Chopinie akurat wyjątkowo nietypowa może być wersja bezfortepianowa, to fakt, bo akurat w tym przypadku to są utwory czysto na fortepian. Ale dlatego też podoba mi się, że w środkowej części ekspresyjnej ten fortepian się jakby wyłania z tego ekspresyjnego przepychu, jak jakieś rodzące się monstrum. A potem w ostatniej części z wdziękiem i większym spokojem gra już nam w zasadzie solo, na wyższej oktawie. Więc fortepian dalej pełni tu ważną rolę. Nie jestem za to pewien co do środkowej części, chyba za gęsto tam jednak jest i za dużo instrumentów naraz głośno gra, możliwe że przy tym utworze też jeszcze podłubię i postaram się zrobić lepszą i bardziej wyważoną wersję. (może w taki sposób, by udało się bardziej zaakcentować rolę i wagę/rozmach wyłaniającego się w trakcie fortepianu)
F.P.P - > Dzięki! Masz rację - nic nie zastąpi grania tego na żywo na fortepianie, z dbałością o każdy szczegół, i tak dalej, wiem o co Ci chodzi i takiej czysto fortepianowej muzyki też lubię czasem słuchać. W moich eksperymentach podoba mi się, że mogę rozłożyć strukturę takiego utworu na części pierwsze, na różne pomniejsze struktury, które ciekawie mogą brzmieć osobno - grane przez inne dźwięki, ale jednak tworzące dalej tą znaną nam całość. Choć przy Chopinie akurat wyjątkowo nietypowa może być wersja bezfortepianowa, to fakt, bo akurat w tym przypadku to są utwory czysto na fortepian. Ale dlatego też podoba mi się, że w środkowej części ekspresyjnej ten fortepian się jakby wyłania z tego ekspresyjnego przepychu, jak jakieś rodzące się monstrum. A potem w ostatniej części z wdziękiem i większym spokojem gra już nam w zasadzie solo, na wyższej oktawie. Więc fortepian dalej pełni tu ważną rolę. Nie jestem za to pewien co do środkowej części, chyba za gęsto tam jednak jest i za dużo instrumentów naraz głośno gra, możliwe że przy tym utworze też jeszcze podłubię i postaram się zrobić lepszą i bardziej wyważoną wersję. (może w taki sposób, by udało się bardziej zaakcentować rolę i wagę/rozmach wyłaniającego się w trakcie fortepianu)