Może nie w temacie - ale wku**wiłem się <darkface>
Pracuje w pewnym miejscu jako stróż nocny. Ostatnio w mojej okolicy zaczął wałęsać się piesek, a że jak wiadomo z psem zawsze lepiej (zaszczeka jak ktoś będzie się kręcił, przyjemniejszy obchód obiektu i w ogóle lubię zwierzaki) postanowiłem jakoś się z nim zaprzyjaźnić. Idzie coraz lepiej - bierze jedzenie z ręki, siada obok, macha ogonkiem, coraz częściej przebywa w blisko mnie. W oczy rzuciła mi się natychmiast rana na głowie - wydaje mi się że od śrutówki. Pytam - Jak trzeba mieć naj*bane w bani aby strzelać do zdrowego spokojnego psa (co zresztą widać) ? Osobiście wieszałbym takich na hakach w piwnicy i patroszył truchło na żywca... zresztą brak słów.
Pies żyje i ma się dobrze - rana chyba niespecjalnie mu doskwiera.
Pracuje w pewnym miejscu jako stróż nocny. Ostatnio w mojej okolicy zaczął wałęsać się piesek, a że jak wiadomo z psem zawsze lepiej (zaszczeka jak ktoś będzie się kręcił, przyjemniejszy obchód obiektu i w ogóle lubię zwierzaki) postanowiłem jakoś się z nim zaprzyjaźnić. Idzie coraz lepiej - bierze jedzenie z ręki, siada obok, macha ogonkiem, coraz częściej przebywa w blisko mnie. W oczy rzuciła mi się natychmiast rana na głowie - wydaje mi się że od śrutówki. Pytam - Jak trzeba mieć naj*bane w bani aby strzelać do zdrowego spokojnego psa (co zresztą widać) ? Osobiście wieszałbym takich na hakach w piwnicy i patroszył truchło na żywca... zresztą brak słów.
Pies żyje i ma się dobrze - rana chyba niespecjalnie mu doskwiera.