Myślę, że po 6 latach przerwy nie chcieli na pierwszy singiel dawać czegoś bardziej innowacyjnego/eksperymentalnego, żeby przyciągnąć do płyty więcej słuchaczy swoją ugruntowaną stylistyką. Miało być konkretnie, rytmicznie, brudno i basowo, ale z uniknięciem skojarzeń z gatunkami dubstep/edm i współczesną sceną dj, od czego The Prodigy próbuje się dystansować w ostatnich wypowiedziach. Jeżeli moja diagnoza jest słuszna, to na razie idą zgodnie z planem.
Wg mnie kawałek jest bardzo solidny z brudnym basem i soczystą, połamaną perkusją. Aż się chce pomachać głową
Miałem okazję słuchać kilku remixów robionych przez pana Liama H. w ciągu ostatnich kilku lat i słychać tutaj trochę podobnych patentów produkcyjnych. (Mam na myśli np. remixy kawałków PlanB, Foo Fighters, JayZ). Bardzo przyjemnie się tego słucha i wg mnie produkcja jest lepsza niż na Invaders Must Die.
Faktem jest, że po płycie The Fat of The Land jak dotąd nie powstały epickie kompozycje na miarę Narayan, Climbatize, Claustrophobic Sting, Break & Enter. Ale myślę że to raczej świadomy wybór drogi artystycznej. Widać że współczesne kawałki komponowane są z myślą o koncertach i wykonaniach Live. Stąd mamy całkiem sporo partii wokalnych, a mniej transcendentnych, instrumentalnych odjazdów.
Trzeba jeszcze sobie zdawać sprawę, że aranżacje The Prodigy w latach 90'tych opierały się w dużej mierze na samplingu z innych znanych nagrań. Od płyty "Always Outnumbered..." widać, że Liam postawił na tworzenie całych aranżacji od podstaw z delikatnym tylko wsparciem samplami w niektórych miejscach dla urozmaicenia. Tak więc jest to dużo większe wyzwanie przy komponowaniu, a z drugiej strony porównywanie współczesnych produkcji z latami 90'ymi może nie mieć sensu.
Tak czy inaczej, sądzę, że na albumie możemy spodziewać się bardziej odjechanych kawałków i nie mogę się doczekać całego albumu.
Wg mnie kawałek jest bardzo solidny z brudnym basem i soczystą, połamaną perkusją. Aż się chce pomachać głową
Miałem okazję słuchać kilku remixów robionych przez pana Liama H. w ciągu ostatnich kilku lat i słychać tutaj trochę podobnych patentów produkcyjnych. (Mam na myśli np. remixy kawałków PlanB, Foo Fighters, JayZ). Bardzo przyjemnie się tego słucha i wg mnie produkcja jest lepsza niż na Invaders Must Die.
Faktem jest, że po płycie The Fat of The Land jak dotąd nie powstały epickie kompozycje na miarę Narayan, Climbatize, Claustrophobic Sting, Break & Enter. Ale myślę że to raczej świadomy wybór drogi artystycznej. Widać że współczesne kawałki komponowane są z myślą o koncertach i wykonaniach Live. Stąd mamy całkiem sporo partii wokalnych, a mniej transcendentnych, instrumentalnych odjazdów.
Trzeba jeszcze sobie zdawać sprawę, że aranżacje The Prodigy w latach 90'tych opierały się w dużej mierze na samplingu z innych znanych nagrań. Od płyty "Always Outnumbered..." widać, że Liam postawił na tworzenie całych aranżacji od podstaw z delikatnym tylko wsparciem samplami w niektórych miejscach dla urozmaicenia. Tak więc jest to dużo większe wyzwanie przy komponowaniu, a z drugiej strony porównywanie współczesnych produkcji z latami 90'ymi może nie mieć sensu.
Tak czy inaczej, sądzę, że na albumie możemy spodziewać się bardziej odjechanych kawałków i nie mogę się doczekać całego albumu.