Hey Marcin, cóż za „uczta”...
"Classical Music From A Non - Existent Film":
Pierwsze; trochę przedziwne wrażenie to fakt, iż partia skrzypiec dobitnie przewodzi w L kanale; przez takowy aranż P kanał właściwie (z początku) "nie istnieje". Słuchacz zmuszony jest do osobliwego odsłuchu. Owego wrażenia (w dalszej części) nie redukują kontrabasy i reszta (jakże symfonicznego instrumentarium)... W moim przekonaniu zawsze smyczkowe przyciągają większą uwagę; szczególnie takie, które są motywem przewodnim utworu. Bębny zbyt spokojne, „asekuracyjne”, odległe w tle. W palecie tak wykreowanego Sound Design'u są monotonne w swym natężeniu. Melodia, wedle Twego konceptu, który w pełni szanuję, według mnie, jest mało... „potoczysta”, „miodopłynna”. Brak jej miękkości, „gładkości”. Temat ambitny.
"Electronic Music From A Non - Existent Film":
Smyki tożsame, lecz przez wysublimowane „elektroniczne” akcenty nie do końca „dopieszczone” panoramowanie rozmywa się trochę. Perka konkretnie różnokształtna, „kwiecista” (z „tłustym” Kick'iem, z lekko surowymi Hi Hat'ami). Moment po Breakdown'ie nader zacny. Wtedy to słyszalne są mocno „osadzone” w Delay'u ''kosmiczne'' Pad'y. Aż żal, iż temat nie jest stworzony na tymże astralno-metalicznym wydźwięku, który przysparza całości ekspresyjności i właściwie ubarwia trochę jednolity (przy końcu) utwór. Ta wersja bardziej mi się podoba.
PS. Pssst... always the most important.
"Classical Music From A Non - Existent Film":
Pierwsze; trochę przedziwne wrażenie to fakt, iż partia skrzypiec dobitnie przewodzi w L kanale; przez takowy aranż P kanał właściwie (z początku) "nie istnieje". Słuchacz zmuszony jest do osobliwego odsłuchu. Owego wrażenia (w dalszej części) nie redukują kontrabasy i reszta (jakże symfonicznego instrumentarium)... W moim przekonaniu zawsze smyczkowe przyciągają większą uwagę; szczególnie takie, które są motywem przewodnim utworu. Bębny zbyt spokojne, „asekuracyjne”, odległe w tle. W palecie tak wykreowanego Sound Design'u są monotonne w swym natężeniu. Melodia, wedle Twego konceptu, który w pełni szanuję, według mnie, jest mało... „potoczysta”, „miodopłynna”. Brak jej miękkości, „gładkości”. Temat ambitny.
"Electronic Music From A Non - Existent Film":
Smyki tożsame, lecz przez wysublimowane „elektroniczne” akcenty nie do końca „dopieszczone” panoramowanie rozmywa się trochę. Perka konkretnie różnokształtna, „kwiecista” (z „tłustym” Kick'iem, z lekko surowymi Hi Hat'ami). Moment po Breakdown'ie nader zacny. Wtedy to słyszalne są mocno „osadzone” w Delay'u ''kosmiczne'' Pad'y. Aż żal, iż temat nie jest stworzony na tymże astralno-metalicznym wydźwięku, który przysparza całości ekspresyjności i właściwie ubarwia trochę jednolity (przy końcu) utwór. Ta wersja bardziej mi się podoba.
PS. Pssst... always the most important.