Wychodzi na to że gdy przychodzi co do czego to już nie pamiętam ani kawałków ani komentarzy. No ale nic:
Revolution: Kojarzy mi się z serią "Tom Clancy" i jej pochodnymi, służby specjalne, terroryści, bezpieczeństwo narodowe etc. Gitara może i sztuczna ale zdaje egzamin bo zapada w ucho.
Little Happiness: Krótkie, ale można powiedzieć że najbardziej pasuje do okładki albumu.
Native American: Sporo wysokich tonów w pierwszym segmencie, trochę kłują, drugi wypada znacznie lepiej, dobór dźwięków staranny i stonowany, indianin zrobił swoją robotę choć nie rozkododowałem pełnego znaczenia tego co mówi jakiś pan na końcu.
Humiliation: Trochę nie czaję wizji ale zdaje się być w porządku. Trochę ogólnie bo w zasadzie nic tu nie dolega ale jako bonus dodam że druga cześć bardzo przypomina motyw lokacji militarnych RNK z Fallout New Vegas, a do tej części wynajęli zupełnie innego kompozytora który nie do końca chyba rozumiał o co chodzi.
Curiosity, The First Step: Lubię takie niskie skrzypce, dobry przykład gatunku orchestral. Tu też mało napiszę, niestety po paru przesłuchaniach bandcamp uciął mi następne odtworzenia.
Piano Room: Spory rewerb, ale te melodie mają klasę. Albo mi się wydaje albo dźwięk momentami brzęczy, chyba że to tak specjalnie, jakby taki cichy dist. (Mam na myśli moment od 2:16 nie to co wcześniej w prawym głośniku)
Crepuscular Rays: Tego mi nie trzeba przedstawiać, potęga początku nie wyblakła nawet po upływie tylu dni ale miło było sobie przypomnieć resztę ścieżki.
Escape From El Paso: Ten mocno unikatowy kontent też zapadł w pamięć, w połowie lekko operowo w połowie meksyk europy, mój ride away jest po części zainspirowany tym numerem.
Całokształt: Całkiem przyzwoity zlepek niezwiązanych ze sobą osobnych prac, faktycznie zasługujących na tytuł historii. Taki album można polecić ludziom od skręcania fabuł bo wyobraźnia podsuwa mnóstwo obrazów-kluczy które można połączyć w coś unikalnego, czy to historię czy scenariusz. Słychać za to różnice z perspektywy technicznej, porównując te prace z obecnym rocznikiem to zrobiłeś spory postęp, ale to nic dziwnego zaopatrzyłeś się w konkretny kombajn. No co tu jeszcze rzec, piątka i tyle. Niestety albumu nie kupię, a przynajmniej teraz bo fundusz leży, no ale życzę szczęścia coby wpadło trochę grosza od życia.
Pozdrawiam.
Revolution: Kojarzy mi się z serią "Tom Clancy" i jej pochodnymi, służby specjalne, terroryści, bezpieczeństwo narodowe etc. Gitara może i sztuczna ale zdaje egzamin bo zapada w ucho.
Little Happiness: Krótkie, ale można powiedzieć że najbardziej pasuje do okładki albumu.
Native American: Sporo wysokich tonów w pierwszym segmencie, trochę kłują, drugi wypada znacznie lepiej, dobór dźwięków staranny i stonowany, indianin zrobił swoją robotę choć nie rozkododowałem pełnego znaczenia tego co mówi jakiś pan na końcu.
Humiliation: Trochę nie czaję wizji ale zdaje się być w porządku. Trochę ogólnie bo w zasadzie nic tu nie dolega ale jako bonus dodam że druga cześć bardzo przypomina motyw lokacji militarnych RNK z Fallout New Vegas, a do tej części wynajęli zupełnie innego kompozytora który nie do końca chyba rozumiał o co chodzi.
Curiosity, The First Step: Lubię takie niskie skrzypce, dobry przykład gatunku orchestral. Tu też mało napiszę, niestety po paru przesłuchaniach bandcamp uciął mi następne odtworzenia.
Piano Room: Spory rewerb, ale te melodie mają klasę. Albo mi się wydaje albo dźwięk momentami brzęczy, chyba że to tak specjalnie, jakby taki cichy dist. (Mam na myśli moment od 2:16 nie to co wcześniej w prawym głośniku)
Crepuscular Rays: Tego mi nie trzeba przedstawiać, potęga początku nie wyblakła nawet po upływie tylu dni ale miło było sobie przypomnieć resztę ścieżki.
Escape From El Paso: Ten mocno unikatowy kontent też zapadł w pamięć, w połowie lekko operowo w połowie meksyk europy, mój ride away jest po części zainspirowany tym numerem.
Całokształt: Całkiem przyzwoity zlepek niezwiązanych ze sobą osobnych prac, faktycznie zasługujących na tytuł historii. Taki album można polecić ludziom od skręcania fabuł bo wyobraźnia podsuwa mnóstwo obrazów-kluczy które można połączyć w coś unikalnego, czy to historię czy scenariusz. Słychać za to różnice z perspektywy technicznej, porównując te prace z obecnym rocznikiem to zrobiłeś spory postęp, ale to nic dziwnego zaopatrzyłeś się w konkretny kombajn. No co tu jeszcze rzec, piątka i tyle. Niestety albumu nie kupię, a przynajmniej teraz bo fundusz leży, no ale życzę szczęścia coby wpadło trochę grosza od życia.
Pozdrawiam.