Poczatkowy dzwiek sub pianina zbyt prymitywny. Aranzacyjnie calkiem niezle, wysokie haty za bardzo biegaja po panoramie. Utwor nie ma zakonczenia tylko jakos dziwnie sie urywa. Poza tym dzwieki czyste bez falszy, przypomina mi klimat elektroniki lat 80.. Niech Zirds sie wypowie bo to jego klimaty
Pianino ciekawie brzmi, niczym z Depeche Mode z 1987.
Utwór brzmi bardzo oldskulowo, przełom 1999/2000 gdy już na scenie były dość obszernie zbudowane syntezatory z syntezą FM, ale jeszcze nie tak urozmaicone jak w obecnych czasach.
Sam utwór jest jednak dość monotonny w swym brzmieniu, miks czysty, ale ubogi melodie przez co nudzi, a co chwilę powtarzające się motywy zaczynają irytować.. co motyw czekałem, że wejdzie coś nowego, jakaś barwa bardziej ciepła w swym brzmieniu - nie taka jak te "pseudosmyczki" z ubogą jakością
Rzeczywiście lata 80/90. No i melodie wpadające w ucho muszę dodać Ja bym pokombinował nieco z beatem, bo stopa cały utwór chodzi praktycznie jednostajnie, ale tak w ogóle daje 4.
DNA tego utworu zdecydowanie w latach 90 (to nie zarzut, po prostu taka konwencja). Produkcja słychać że amatorska, ale widać też pewien pomysł na utwór, całkiem sprawnie poprowadzony. Brzmieniowo spójne i ogólnie słucha się przyjemnie, jednak zgodzę się z uwagami Zirds'a że przydałyby się urozmaicenia.
Dla mnie to bas tak jakby trochę dudni, trzeba by potraktować go equalizerem, poza tym są problemy z głośnością poszczególnych brzmień. Ogólnie bas i kick nie dają należytego kopa, nie pchają kawałka do przodu - mam takie wrażenie. Z drugiej strony jak na drugi utwór, to brzmi to bardzo dobrze Trzeba będzie popracować nad aranżem, bo jest trochę chaosu. No cóż, cały czas do przodu, staramy się
Achhh... pokusiłam się jeszcze o komentarz i tego utworu.
Track ten dobitnie podkreśla Twe ciągotki ku Retro Style. Projekt surowy, ascetyczny w swym wydźwięku; w kwestii melodii jest krztynę zbyt pospolicie/repetytywnie. Takowa rozwlekłość nie służy kreacji przyjemnej (w finale) refleksji. Nadto gdzieniegdzie quasi spontanicznie "wrzucony" ton brzmi... niejednoznacznie (np. 1:80 Pluck a'la gitara; czy też ostry "kontur" smyczków). Technicznie: Intro przyćmione solidnym rezonansem; Bass sporo przesadzony w swej wariacji ("gniecie się w sobie"); Hi Hat'y trochę beznamiętne, przycichłe; Piano fonicznie dzierży palmę pierwszeństwa w "Golden Circles". Odczucie jest takowe, iż za dużo tonów ułożonych jest "w górze" (impresja "srogości"); w efekcie tworzy się istotny dysonans między biernym w swej sile "dołem" a "górą" właśnie; odnoszę również wrażenie, iż "środek" jest mocno "podcięty" już w procesie miksu. Temat potrzebuje "sztafażu". Ewidentnie. Calldetenes, tyle tytułem résumé.