"...No więc zaczynam... komponuję nowy kawałek, mam jakiś riff, jakiś bit, jakiś punkt zaczepienia. Powstaje intro, jest pomysł na zagęszczenie faktury i energiczne przejście. Drop wychodzi z powerem, jest energia, jest szybkość, jest moc, jest super, fotel wgnieciony. Wow!. Mam już jakieś 1,5 minuty świetnej muzyki... hmmm, trzeba to teraz tylko ciekawie rozwinąć... no właśnie... kurcze... tylko... eeehm... jak...?... czarna dziura..."
Czy podczas komponowania spotkaliście się z podobną sytuacją? Czy wyszedł Wam kiedy świetny kawałek muzyki, na rozwinięcie którego zabrakło pomysłu?
Czy macie jakieś podejście, jak się uwolnić od takiego paraliżu po pierwszym dropie?
Jak rozwijać kompozycje, żeby cały kawałek był na takim samym świetnym poziomie, jak te pierwsze 1.5 minuty?
Słyszałem wiele kawałków, w których po pierwszych 1,5 minuty siada energia i zaczyna wiać nudą. Szczerze mówić, sam mam na koncie mnóstwo zaczętych, rozgrzebanych, nieopublikowanych dźwięków, na które zabrakło dalszej koncepcji.
Czy podczas komponowania spotkaliście się z podobną sytuacją? Czy wyszedł Wam kiedy świetny kawałek muzyki, na rozwinięcie którego zabrakło pomysłu?
Czy macie jakieś podejście, jak się uwolnić od takiego paraliżu po pierwszym dropie?
Jak rozwijać kompozycje, żeby cały kawałek był na takim samym świetnym poziomie, jak te pierwsze 1.5 minuty?
Słyszałem wiele kawałków, w których po pierwszych 1,5 minuty siada energia i zaczyna wiać nudą. Szczerze mówić, sam mam na koncie mnóstwo zaczętych, rozgrzebanych, nieopublikowanych dźwięków, na które zabrakło dalszej koncepcji.