Tytuł dla mnie musi prowokować do odsłuchania utworu (po prostu mieć jaja). Powinien być przede wszystkim trafny ale i oryginalny. Nie boję się używać ojczystego języka w nazwach ale o ile po angielsku każdy zbitek słów brzmi dobrze to po polsku naprawdę trzeba się nagłówkować aby nie brzmiało komicznie.
Są też wykonawcy celowo nie tytułujący ścieżek i to też może zagęszczać klimat płyty.
Swoją drogą trochę z politowaniem czytam o opowiadaniu jakimś kawałkiem historii. Wolę się skupić na czerpaniu przyjemności z odsłuchu niż zastanawiać się co autor miał na myśli szczególnie jeśli temat jest rozmyty, zbyt ogólny czy słabo zobrazowany lub po prostu mnie nie interesuje w tym przypadku. Wyjątkami są utwory których atmosfera jest tak gęsta że można kroić nożem - wtedy temat utworu potęguje wrażenia słuchowe a nawet potrafi usprawiedliwić błędy autora.
Są też wykonawcy celowo nie tytułujący ścieżek i to też może zagęszczać klimat płyty.
Swoją drogą trochę z politowaniem czytam o opowiadaniu jakimś kawałkiem historii. Wolę się skupić na czerpaniu przyjemności z odsłuchu niż zastanawiać się co autor miał na myśli szczególnie jeśli temat jest rozmyty, zbyt ogólny czy słabo zobrazowany lub po prostu mnie nie interesuje w tym przypadku. Wyjątkami są utwory których atmosfera jest tak gęsta że można kroić nożem - wtedy temat utworu potęguje wrażenia słuchowe a nawet potrafi usprawiedliwić błędy autora.