Jedyne czego mi tu brakuje to jakieś instrumentalne (nie wiem czy to dobre określenie, raczkuję w temacie polegając tylko na intuicji muzycznej, która przywiała mnie na to forum), nostalgiczne przejścia różnicujące tempo i pozwalające "zatęsknić" za nutą główną. Coś co sprawia że utwór wpada w ucho i chcemy go więcej. Wokal mi się podoba, bardzo. Do wymowy w ogóle się nie czepiam, bo nie ma do czego, angielski ma tryliony dialektów, to nie to czego uczymy się w szkole. Mieszkam w Liverpoolu, i podejrzewam, że nie jeden anglista złapał by się za głowę słysząc tutejszą wymowę. A mi osobiście zawsze bardzo się podobał angielski z rosyjskim akcentem, petarda Wracając do utworu, fajny i przyjemny, jednak bez tego "czegoś". Może też kwestia tematu - bomba straszna rzecz, wiadomo, ale wolę prawdziwsze tematy, tzw. z życia wzięte, własnego
Burning Car - Nuclear morning |
|