Przygodę swoją zacząłem z początkiem tego tysiąclecia. W 2002 zrobiłem pierwszą EPkę na szumiącym soundblasterze - aranże kiepskie, sample zgrywane (podobnie jak i wokal) przez "mikrofon" za 5pln, miks polegał na Mix Downie całości w Cool Edit Pro. Szum, wahania częstotliwości, braki w pasmach (często nawet braki całych pasm - np niskich) no po prostu amatorszczyzna przez duże A...
Jednak ludzie znali moje teksty na pamięć i często nawet ci, których nie znałem, pytali kiedy nagram coś nowego i zapodawali mi kilka moich wersów chyba na dowód że faktycznie wielokrotnie słuchali moich numerów. Jedyna promocja to wypalonych kilka płyt z okładką zmontowaną w paincie, z ręki do ręki na rejonach.
Teraz nagrywam z syntezatorów po kilka tysięcy, na interfejs za kilka tysięcy, odsłuchując na monitorach za kilka ładnych tysięcy. Każdy element przechodzi przez pluginy za kilka stów w dawie za kilkanaście stów w komputerze za kilka ładnych tysięcy... Kilka razy mi się zdarzyło że ktoś pochwalił, ale nie widziałem tego błysku w oku jak w 2002 bo w większości to komentarze w internecie.
Może czasem po prostu za bardzo sami to komplikujemy? Przecież to tylko jest muzyka...
Jednak ludzie znali moje teksty na pamięć i często nawet ci, których nie znałem, pytali kiedy nagram coś nowego i zapodawali mi kilka moich wersów chyba na dowód że faktycznie wielokrotnie słuchali moich numerów. Jedyna promocja to wypalonych kilka płyt z okładką zmontowaną w paincie, z ręki do ręki na rejonach.
Teraz nagrywam z syntezatorów po kilka tysięcy, na interfejs za kilka tysięcy, odsłuchując na monitorach za kilka ładnych tysięcy. Każdy element przechodzi przez pluginy za kilka stów w dawie za kilkanaście stów w komputerze za kilka ładnych tysięcy... Kilka razy mi się zdarzyło że ktoś pochwalił, ale nie widziałem tego błysku w oku jak w 2002 bo w większości to komentarze w internecie.
Może czasem po prostu za bardzo sami to komplikujemy? Przecież to tylko jest muzyka...