...a kogo to tak naprawdę dziś obchodzi? W dobie piractwa i złodziejstwa nikt się tym nie przjmuje z tego co widzę i nie ma tu nic do rozumienia. Ja przynajmniej postępuje honorowo bo zawsze piszę czyj utwór jest i piszę że to jedynie moja skromna wersja nagrania innego artysty którego z imienia i nazwiska wymieniam (lub nazwę zespołu). Jeśli się ktoś z artystów obrazi i upomni o prawa autorskie i zażyczy sobie skasowania z sc tych przeróbek to je skasuje. To wszystko. I proszę nie dorabiać do tego jakiejś filozofii niedostępnej starszemu pokoleniu oświadczając, że tego nie rozumie bo to niepoważne.
Przedtem remixy, teraz botlegi ?
Nie znałem taiego określenia (bootleg), nie wiem kto je wymyślił co może oznaczać w rozumieniu producenckiego półświata. Robie przeróbki, odtwarzam nagrania w swojej wersji. W latach 80 tak było.
Moim zdaniem wyjaśnienia już padły, więc po co drążyć temat. Uważam, że wcale nie tak trudno to zrozumieć. Nie wnikajmy, kto i po co je wymyślił, po prostu są ogólnoprzyjętym trendem w podpisywaniu "przeróbek", więc chcemy być na czasie, to się do nich stosujmy i tyle. FL FAN jeżeli coś jest jeszcze dla Ciebie niejasne, to zrozum, że w muzyce technicznej (elektronicznej) pojęcie cover praktycznie obecnie nie występuje. Takie rzeczy mają miejsce w przeróżnych MUST BE THE MUSIC, gdzie przychodzi Jan Kowalski, żeby zaśpiewać własną wersję utworu Madonny.
Nie chcę być na czasie i serdecznie pie***lę taką nowoczesność, gdzie nie mogę stworzyć nagrania wykorzystując w nim śpiew ptaków tak aby się nikt nie przyczepił, czy nie mogę skorzystać z innych dźwięków nie mających nic wspólnego z łamaniem jakichkolwiek praw autorskich, gdyż po które jednak prawa (wyimaginowane zaznaczam) o dziwo i, o zgrozo ktoś się zgłasza. Pasja pasją, ale człowiek też ma swoją wytrzymałość, dlatego można się zniechęcić do twórczości przez takie absurdy. No i jednak warto drążyć temat bo jeden pacan poganiay przez innego idiote rzuci hasło i później to się wkręca w rzeczywistość z którą to nie ma nic wspólnego tak naprawdę, a tworzyć absurdy i przesuwać ich granice w nieskończoność to nie problem. Ja swoje przeróbki będę konsekwentnie nazywał coverami ew. remixami lub zwyczajnie swoimi wersjami. Tak jak autor wspomnianego na poprzedniej stronie filmiku przyrodniczego, ja również będę upierał się przy swoim, bo inaczej zeżre nas sieć absurdów i niedorzeczności.