Hmmm, powrót do Baroku? Osobiście uwielbiam skrzypce w tym przecudownym temacie Pachelbel'a. Delektuję się ich brzmieniem.
Utwór według Twego wyobrażenia, choć trochę się dłuży, kreuje intrygujący, twórczo odważny, szczególnie z takowym instrumentarium, świeży... "powiew klasycznej przeszłości".
Zirds, jest empirycznie .
Fragment od 1:52 do 3:28 - radosny, fajny, przyciąga uwagę i miło się go słucha. Dobra robota.
Fragment do 1:52... instrument, który gra od początku (robi to "trrrr" za bardzo się narzuca przez cały czas. Myślę, że gdyby pojawiał się 4 razy rzadziej to by fajnie uwypukliło inne instrumenty.
Fragment po 3:28 w pewnym momencie zaczął mnie nużyć. Napisałeś, że " Toż to w utworze są wykorzystane tylko 3 kaskady tego samego tematu.", ale tu nie chodzi o sam temat muzyczny. Oryginał jest grany na prawdziwych instrumentach - odpowiednia artykulacja powoduje, że ten sam fragment muzyki jest grany na różne sposoby budząc za każdym razem ciekawość słuchacza. W Twojej muzyce każdy instrument gra tak samo (co nie jest wadą samo w sobie - to przecież muzyka elektroniczna) i same wariacje melodii nie wystarczą aby utrzymać ciekawość słuchacza na dłużej. Poza tym wszystkie instrumenty wystukują melodie w jednym tempie i jest bardzo mało fragmentów, gdzie dzieje się trochę więcej (np. 1:13-1:16)
A co do miksu - kick i snare brzmią za mało bajkowo
Cały kanon polega na graniu tej samej melodii w jednym tempie. Co do artykulacji i dynamiki to masz rację bo nie wykorzystałem tutaj takiego potencjału.
W kanonie chodzi o to, że cała melodia zaczyna się w odstępnych krokach na każdy kolejny instrument i zawsze będzie każdy moment tej melodii będzie odpowiednio dopasowany do każdego cyklu kolejnego instrumentu.
Kick i Snare takie mają być
Jedyne moje zetknięcie z aranżacją Canon'a, to jam MattRach'a. Niemniej jednak podoba mi się. Takie lekkie i pozytywne. Miłe skojarzenie z Happyland Adventures - nie wiem, czy ktoś kojarzy
Interpretacja taka sobie. Nie obraź się Zirds. Ale nie porwało mnie.
Kawałek znam, lubię i gram z pamięci. Różnych wersji się tego nasłuchałem. Tutaj nie znalazłem nic dla siebie. Ot, kwestia gustu.
Poprawnie zrealizowałeś materiał. Bez szaleństwa i efektu "wow" ale też i bez krwawienia z ucha i ogólnego zażenowania.
W sumie takie 3+/4- może nawet bardziej 4 jak 3.
PS
Też chciałem zrobić ten kawałek jakiś czas temu.
Kanony są odważne. Ostatnie, które kiedyś grałem to te z podstawówki z muzyki jakieś 17 lat temu :P
Ładna polifonia się zrobiła. Ładne ciepłe brzmienia. Fajnie to wyszło. Może głębszy bassline dodałby tej głębi, której mi tutaj brakuje, poza tym świetna iterpretacja.
Super!
Pozdrawiam.
Ładny ten "Canon" Pachelbela w Twojej interpretacji, brzmi radośnie i bajkowo instrument "trrrr", o krórym wspomina chafer jest ciekawy, ale jest go za duzo i trochę irytuje. Ale ogólnie taka radość bije z Twojej wersji , że chciałbym mieć z powrotem 5 lat i bawić sie LEGO. Fajny jest.
Do mnie nie trafiło - znam Zirds Twoje lepsze utwory. I faktycznie wszystko poprawnie, tylko czemu aż sześć minut tego samego. Nic co by porwało, i nie ważne czy jestem w 2, 3 cz 5 minucie w kółko to samo - jakbyś zapętlił krótki loop i niech gra...
No chyba, że faktycznie masz zamiar stworzyć nowy gatunek Circus Ambient, no bo karuzele w kółko się kręcą ;P
Aha, tylko nie podawaj mi definicji kanonu, bo znam