Najważniejsze, to chyba nie robić nic na siłę. Jeśli mi nie idzie, nie czuję tego, to zwyczajnie robię sobie przerwę. Od muzyki dosłownie - nie słucham jej nawet Ale za to - tak mam - ciągle sobie coś nucę w głowie. Potem zwykle wrzucam swoje ulubione kawałki z lat 80 i relaksuję się. Przerwa dobrze robi. A czasem mam tak, że poświęcam te chwile odpoczynku od "tworzenia" na testowanie wirtualnych instrumentów. Włączam jakiś i odsłuchuję barwy. Kombinuję z nimi i słucham jakie mogą wyjść kiedy się tym czy tamtym pokręci. Zwykle kończy się to jakimś nowym pomysłem, bo akurat coś mi się spodobało w danym brzmieniu i zacząłem nim podgrywać i czasem ot, tak - samo z siebie wyjdzie.
A jak i to nie pomaga to łapię jakąś książkę...
A jak i to nie pomaga to łapię jakąś książkę...