Talerz prawie nic nie generuje w basach. Musi być wredny jakiś. Trochę szkoda się nim zajmować, on mułu nie wytworzy takiego, jak reszta. Szkoda CPU na filtrowanie go.
Odcięcia mają znaczenie, ale na rzeczach, które okupują zbliżone do siebie pasmo, albo szerokie.
Ogólnie to się izoluje doły, bo tam się robi bagno i bałagan (co mi zresztą dziś jeden z tut. kolegów wypunktował w moim kawałku).
Ja kiedyś dawałem z automatu ramki z EQ prawie na wszystko, ale zorientowałem się że często tracę coś, na co nie zwracałem uwagi, i dźwięk robił się zbyt sterylny, więc teraz daję dopiero jak są problemy, albo na rzeczy z którymi wiadomo, że są problemy zawsze.
Np. robię coś takiego, z wokalem i gitarą, czy sytnezatorami które mają dużo dołów: w mniej więcej gotowym utworze (tzn. gdy grają wszystkie instrumenty) stopniowo odejmuję im doły aż do momentu kiedy to usłyszę - czyli kiedy dany track zaczyna się robić "cienki" (w czasie gdy cała reszta gra), a potem trochę się cofam i zjeżdżam poniżej progu słyszalności.
Puszczam też razem poszczególne tracki, które mogą się gryźć i robię próbuję je pogodzić EQ. Czasem nie da się za pomocą EQ odizolować kicka od subbasu i albo trzeba to rytmicznie rozegrać, albo sound designem (attack) albo pluginem do transientów, albo kompresją z sajdczejnem, jeśli muszą grać razem.
Ostatnio np. dawałem subbasa, który uzupełniał i przedłużał kicka. I kickowi zdjąłem dołów, a subbasa sieknąłem od góry (z dużą zakładką), ale i tak przydał się sajdczej żeby lepiej ze sobą gadały.
Odcięcia mają znaczenie, ale na rzeczach, które okupują zbliżone do siebie pasmo, albo szerokie.
Ogólnie to się izoluje doły, bo tam się robi bagno i bałagan (co mi zresztą dziś jeden z tut. kolegów wypunktował w moim kawałku).
Ja kiedyś dawałem z automatu ramki z EQ prawie na wszystko, ale zorientowałem się że często tracę coś, na co nie zwracałem uwagi, i dźwięk robił się zbyt sterylny, więc teraz daję dopiero jak są problemy, albo na rzeczy z którymi wiadomo, że są problemy zawsze.
Np. robię coś takiego, z wokalem i gitarą, czy sytnezatorami które mają dużo dołów: w mniej więcej gotowym utworze (tzn. gdy grają wszystkie instrumenty) stopniowo odejmuję im doły aż do momentu kiedy to usłyszę - czyli kiedy dany track zaczyna się robić "cienki" (w czasie gdy cała reszta gra), a potem trochę się cofam i zjeżdżam poniżej progu słyszalności.
Puszczam też razem poszczególne tracki, które mogą się gryźć i robię próbuję je pogodzić EQ. Czasem nie da się za pomocą EQ odizolować kicka od subbasu i albo trzeba to rytmicznie rozegrać, albo sound designem (attack) albo pluginem do transientów, albo kompresją z sajdczejnem, jeśli muszą grać razem.
Ostatnio np. dawałem subbasa, który uzupełniał i przedłużał kicka. I kickowi zdjąłem dołów, a subbasa sieknąłem od góry (z dużą zakładką), ale i tak przydał się sajdczej żeby lepiej ze sobą gadały.