1. Przyjemne w odbiorze. Brakuje mi tylko do tego ruchomego obrazu by bardziej siadło. Co mi się mniej spodobało to ta sekcja około 1:00 z tymi whooshami . Jakoś tak... no nie. Poza tym kompozycjnie były jeszcze dwa momenty kiedy to podświadomie oczekiwałem dodatkowego taktu na rozwinięcie motywu. Nie będę się zagłębiał. Jeden był tuż na początku. Drugi po drugiej partii gitary. Zmiana tonacji o chyba ton w górę średnio mi się spodobał. Zrealizowane poprawnie, ale oprócz melodii w nowej tonacji nie było tam nic ciekawego. Poza tym samo wprowadzenie tej "podbitki" było takie.... chamskie w wykonaniu. Bez żadnego spodziewanego dla tego rodzaju zabiegu podprowadzenia. Potem gdy zrobiłeś to w utworze drugi raz poczułem rozczarowanie. Ogólnie... ten gitarowy motyw ciągnął się trochę za długo... Tym bardziej, że otwarcie utworu miałeś prowadzone znacznie szybciej rozwijającymi się motywami. Można by wręcz odnieść wrażenie, że kompozytor się gdzieś spieszył albo, że za dużo pomysłów miał na raz. A potem dostajemy coś bardzo powtarzalnego. Cały utwór - IMHO - powinien dostać jeszcze TRIO - (jak to w marszowych orkiestrach mówią) trzecią część utworou z wyraźnie inną budową, tonacją, melodią. Po to tylko by z pierdolnięciem wrócić na główny motyw. (Sekcji z Whoosami nie można nazwać TRIEM)
2, Poprawnie. Serio. Do niczego nie można się czepić. Może tylko to, że zamiast szczęścia głupiego i bzdurnego dostałem coś bardziej melodramatycznego.
3. Pierwsze akordy zagrały mi jak z władcy pierścieni (gdy galadriela mówi, że świat się zmienia). A potem wprowadzasz flet brzmiący i grający niemal motyw z TItanica. Ot skojarzenia. Ogólnie część z indianami mogła by być nawet innym oddzielnym utworem. Mówiona część mi się nie spodobała. Nie była zła. Po prostu nie trafiło mi w gust.
4. Też fajnie się słuchało. Serio. Bez przypierdolki (aż włączyłem kilka razy żeby coś na przypierdolke znaleźć, ale to były takie pierdy, że se dałem spokój. Dobre. Zmyśłnie ograne ciężarem orkiestry symfonicznej. Zdrowa kompozycja. Siadła mi chyba najbardziej.
5. O jakże ja lubie takie wiolonczele. I to piano. Horror und Tajemnica w wydaniu, które ubóstwiam. Annabell i inne Zakonnice. I cofam to co napisałem pod 4. To jest lepsze.
6. Pianino to samo. Ale... nadałeś mu fajnego Falloutowego (Fallout 4) klimatu. Zresztą te akordy z 0:29. Fajniusie. Ale utwór nr 5 lepiej mi siadł. Był bardziej kompozycyjnie spójny. Tutaj trochę latasz motywami na tym pianinie. I już.... to nie to.
7. Nie siadło aż tak jak bardziej instrumentalne utworu. Choć i tu nie jest źle.
8. Ucieczka. Fagot. Widać typów jak się skradają. Przyjemna kompozycja. Dalej też się ciekawie rozwija choć uciekasz już w nie do końca moje klimaty. Nie jest źle.
Ogólnie. Fajnie operujesz narzędziami w postaci instrumentów. Przyjemnie realizujesz różne muzyczne pomysły. Brzmi to miejscami naprawdę PRO. Są jakieś babole, które mi nie podeszły. Miej jednak świadomość, że to tylko ja. A ja to tam się w sumie mało znam.
Pozdrawiam
2, Poprawnie. Serio. Do niczego nie można się czepić. Może tylko to, że zamiast szczęścia głupiego i bzdurnego dostałem coś bardziej melodramatycznego.
3. Pierwsze akordy zagrały mi jak z władcy pierścieni (gdy galadriela mówi, że świat się zmienia). A potem wprowadzasz flet brzmiący i grający niemal motyw z TItanica. Ot skojarzenia. Ogólnie część z indianami mogła by być nawet innym oddzielnym utworem. Mówiona część mi się nie spodobała. Nie była zła. Po prostu nie trafiło mi w gust.
4. Też fajnie się słuchało. Serio. Bez przypierdolki (aż włączyłem kilka razy żeby coś na przypierdolke znaleźć, ale to były takie pierdy, że se dałem spokój. Dobre. Zmyśłnie ograne ciężarem orkiestry symfonicznej. Zdrowa kompozycja. Siadła mi chyba najbardziej.
5. O jakże ja lubie takie wiolonczele. I to piano. Horror und Tajemnica w wydaniu, które ubóstwiam. Annabell i inne Zakonnice. I cofam to co napisałem pod 4. To jest lepsze.
6. Pianino to samo. Ale... nadałeś mu fajnego Falloutowego (Fallout 4) klimatu. Zresztą te akordy z 0:29. Fajniusie. Ale utwór nr 5 lepiej mi siadł. Był bardziej kompozycyjnie spójny. Tutaj trochę latasz motywami na tym pianinie. I już.... to nie to.
7. Nie siadło aż tak jak bardziej instrumentalne utworu. Choć i tu nie jest źle.
8. Ucieczka. Fagot. Widać typów jak się skradają. Przyjemna kompozycja. Dalej też się ciekawie rozwija choć uciekasz już w nie do końca moje klimaty. Nie jest źle.
Ogólnie. Fajnie operujesz narzędziami w postaci instrumentów. Przyjemnie realizujesz różne muzyczne pomysły. Brzmi to miejscami naprawdę PRO. Są jakieś babole, które mi nie podeszły. Miej jednak świadomość, że to tylko ja. A ja to tam się w sumie mało znam.
Pozdrawiam