Również wysyłałem swojego czasu niektóre moje produkcje do wytwórni - czasem do większych, czasem do bardzo niezależnych labeli. Myślę, że w całym tym biznesie ważne jest też to kto nasze produkcje opublikuje. Istnieje wiele portali muzycznych, które zajmują się muzyką "alternatywną" - undergroundową i szeroko nieznaną (BNA, Screenagers etc.) To one popularyzują to co nieznane by stało się bardziej znane i popularne. W naszej polskiej muzyce ważny jest też fakt, że dominuje tu muzyka popularna (wystarczy spojrzeć na Top 10 Onetu czy innego jakiegokolwiek portalu popularnego). To ona się sprzedaje, tego ludzie słuchają - tak przedstawia się muzyczna mentalność naszych rodaków.
Wracając do tego, że wysyłałem swoje utwory do wytwórni. W 90% nie było żadnej odpowiedzi na moje wiadomości. Dlaczego? Miałem okazję o tym porozmawiać z Agnieszką Szydłowską (znaną prezenterką muzyki - także elektronicznej - w radiowej Trójce). Mówiła mi o tym, że gdy zaczynała swoją pracę w latach 80 powstawała muzyka, która była totalnie nowa, a ludzie którzy ją tworzyli nie mieli zbytnio możliwości by stała się spopularyzowana. Teraz tych możliwości jest masa - Facebook, SC, Twitter, Bandcamp, maile. W związku z tym wszyscy, którzy zajmują się odsłuchiwaniem nowej muzyki mają tego MASĘ. Pani Agnieszka mówiła o tym, że dziennie dostaje przynajmniej 3 albumy do przesłuchania, niezliczone rzesze utworów w internetach i masę demówek, epek. Jej zdaniem ludzie nie mają na to czasu by wszystko sprawdzić, przesłuchać, wgryźć się, a potem się odezwać. Biznes muzyczny jest dzisiaj jak ruletka albo masz farta i trafisz w ucho, a także w wolny czas słuchacza, albo próbujesz dalej - no albo się poddajesz. Warto też dodać to, że biznes muzyczny jak każdy inny jest nastawiony na zysk i trzeba pamiętać o tym, że muzyka jest traktowana jak towar w sklepie - im bardziej chwytliwa, "sprzedajna" - tym większe szanse na sukces.
Wracając do tego, że wysyłałem swoje utwory do wytwórni. W 90% nie było żadnej odpowiedzi na moje wiadomości. Dlaczego? Miałem okazję o tym porozmawiać z Agnieszką Szydłowską (znaną prezenterką muzyki - także elektronicznej - w radiowej Trójce). Mówiła mi o tym, że gdy zaczynała swoją pracę w latach 80 powstawała muzyka, która była totalnie nowa, a ludzie którzy ją tworzyli nie mieli zbytnio możliwości by stała się spopularyzowana. Teraz tych możliwości jest masa - Facebook, SC, Twitter, Bandcamp, maile. W związku z tym wszyscy, którzy zajmują się odsłuchiwaniem nowej muzyki mają tego MASĘ. Pani Agnieszka mówiła o tym, że dziennie dostaje przynajmniej 3 albumy do przesłuchania, niezliczone rzesze utworów w internetach i masę demówek, epek. Jej zdaniem ludzie nie mają na to czasu by wszystko sprawdzić, przesłuchać, wgryźć się, a potem się odezwać. Biznes muzyczny jest dzisiaj jak ruletka albo masz farta i trafisz w ucho, a także w wolny czas słuchacza, albo próbujesz dalej - no albo się poddajesz. Warto też dodać to, że biznes muzyczny jak każdy inny jest nastawiony na zysk i trzeba pamiętać o tym, że muzyka jest traktowana jak towar w sklepie - im bardziej chwytliwa, "sprzedajna" - tym większe szanse na sukces.