Muzykę wolę robić na trzeźwo, po paleniu kręcę wszystkimi pokrętłami jak głupi, mam wrażenie, że mam niesamowite pomysły, a później okazuje się, że to jednak słabe. Jednak słuchając muzyki pod wpływem, odnoszę wrażenie, że muzycy są nienormalni, ich wczucie w robienie muzyki jest ogromne, zbyt ogromne. Moja konkluzja jest taka, że odbiór sztuki na trzeźwo jest tym właściwym, a używki powodują nadinterpretacje pewnych szczegółów. Choć może się mylę i narkotyki uwalniają w artystach prawdziwy geniusz, nie wiem.
Narkotyki w muzyce (sztuce) |
|