Na początku mamy długie wejście fade-in na filtrze dolno przepustowym. Intrygujący klimat dodatkowo budują tom tomy rozrzucone w panoramie. Pomału wkraczają dźwięki atmospheric staccato, które przynoszą na myśl opuszczoną plażę popołudniową porą, z zachmurzonym niebem. Długie cressendo przeradza się w delkatnie zbudowany break. Partie pianina próbują przebić się przez fakturę padów i brzmień perkusyjnych, ale dają za wygraną. Dalej wchodzi świdrujące brzmienie lead, podkręcone dźwięki atmospheric i tęntet transowej perkusji, w której przeważa stopa, bas i snare, od czasu do czasu ociosane przelatującym szumem. Utwór zostawia nas ostatecznie sam na sam z oszczędną perkusją i fortepianem.
Muszę przyznać, że jest to dość uduchowiony kawałek. Brzmienia dobrane są w sposób przemyślany, aranżacja zróżnicowana, a szeroko-stereofoniczny miks utrzymany jest pod kontrolą, przez co przyjemnie i miękko wchodzi w uszy.
Utwór jest wielowątkowy, dużo się tutaj dzieje, ale w sumie trudno zorientować się w jakim kierunku to wszystko zmierza. Słuchacz tkwi tutaj w zawieszeniu, w oczekiwaniu na coś, co ostatecznie nie następuje. Brakuje mi tutaj wyraźnej kulminacji, która dałaby ujście stłumionemu napięciu, które budowane jest od początku do końca.
Następnym razem warto zastanowić się nad historią, którą Wasza muzyka ma do opowiedzenia, a kompozycja sama się ułoży tak jak trzeba. Ostatnio czytałem wywiad z Juno Reactor. Ben Watkins opowiadał, że pisząc swoje kompozycje zawsze ma w głowie jakąś opowieść/film, co pozwala mu konstruować wielobarwne, rozbudowane formy, bogate w zwroty napięcia i kulminacje. Warto pójść w tym kierunku.
Moja ocena 4/5. Gratuluję. Dodaję do playlisty.
Muszę przyznać, że jest to dość uduchowiony kawałek. Brzmienia dobrane są w sposób przemyślany, aranżacja zróżnicowana, a szeroko-stereofoniczny miks utrzymany jest pod kontrolą, przez co przyjemnie i miękko wchodzi w uszy.
Utwór jest wielowątkowy, dużo się tutaj dzieje, ale w sumie trudno zorientować się w jakim kierunku to wszystko zmierza. Słuchacz tkwi tutaj w zawieszeniu, w oczekiwaniu na coś, co ostatecznie nie następuje. Brakuje mi tutaj wyraźnej kulminacji, która dałaby ujście stłumionemu napięciu, które budowane jest od początku do końca.
Następnym razem warto zastanowić się nad historią, którą Wasza muzyka ma do opowiedzenia, a kompozycja sama się ułoży tak jak trzeba. Ostatnio czytałem wywiad z Juno Reactor. Ben Watkins opowiadał, że pisząc swoje kompozycje zawsze ma w głowie jakąś opowieść/film, co pozwala mu konstruować wielobarwne, rozbudowane formy, bogate w zwroty napięcia i kulminacje. Warto pójść w tym kierunku.
Moja ocena 4/5. Gratuluję. Dodaję do playlisty.