Adamie, to jeszcze coś od Lady.
"Runner": multum się "tu" dzieje; trudno skupić myśli wobec konkretnego wątku tego tematu. Foniczne Piano; melanż perkusyjnych "pierwiastków" (nerwowe Hi Hat'y; dzikie Crash'e); rozmyte Fx'y; nadto Bass "odsłania się" swoiście, dość niemiarowo; raz buczy raz nie... Track cechuje mini chaos w kwestii aranżu i niezbyt pociągającej architekturze kanałów. Technicznie jest dość poprawnie, choć "na fali" jest gęsto, szczególnie "w dole" jest "tak sobie" (zależność Bass-Kick). Klimat psychodeliczny.
"Wireless": odnoszę wrażenie, iż Bass jest tożsamy i w tym temacie (niestety) również mnie nie przekonuje; "nie klei się w miksie". Projekt w swym nastroju względnie spokojny; powłóczysty; w finalnej ekspresji stonowany (w odróżnieniu od "przerysowanego" poprzednika). Sound Design ładny (krystaliczne Piano; miodne Pad'y; solidne Tom'y) aczkolwiek Sub Bass nie zachwyca; z kolei od 3:00 ("z wejściem cykaczy" w kolorycie tonu a'la tarka) ponownie kreuje się impresja obciążenia utworu zbędnymi dźwiękami. Jest przesyt. Tony lekko zduszone; niewłaściwie wyważone (np. 3:11). "Coś" jest w tym track'u; wszelako retusz miksu, według mnie, niezbędny...
"Runner": multum się "tu" dzieje; trudno skupić myśli wobec konkretnego wątku tego tematu. Foniczne Piano; melanż perkusyjnych "pierwiastków" (nerwowe Hi Hat'y; dzikie Crash'e); rozmyte Fx'y; nadto Bass "odsłania się" swoiście, dość niemiarowo; raz buczy raz nie... Track cechuje mini chaos w kwestii aranżu i niezbyt pociągającej architekturze kanałów. Technicznie jest dość poprawnie, choć "na fali" jest gęsto, szczególnie "w dole" jest "tak sobie" (zależność Bass-Kick). Klimat psychodeliczny.
"Wireless": odnoszę wrażenie, iż Bass jest tożsamy i w tym temacie (niestety) również mnie nie przekonuje; "nie klei się w miksie". Projekt w swym nastroju względnie spokojny; powłóczysty; w finalnej ekspresji stonowany (w odróżnieniu od "przerysowanego" poprzednika). Sound Design ładny (krystaliczne Piano; miodne Pad'y; solidne Tom'y) aczkolwiek Sub Bass nie zachwyca; z kolei od 3:00 ("z wejściem cykaczy" w kolorycie tonu a'la tarka) ponownie kreuje się impresja obciążenia utworu zbędnymi dźwiękami. Jest przesyt. Tony lekko zduszone; niewłaściwie wyważone (np. 3:11). "Coś" jest w tym track'u; wszelako retusz miksu, według mnie, niezbędny...