Technicznie to nieco można by poprawić – szczególnie dół, bo go brak...w 2.00 minucie powinno rozsadzać emocje, a tu... mizeria. Perkusjonalia do poprawy. Na całości podbić dół. Szkoda, że tego nie ma bo... Jeśli chodzi o aranż (mam nadzieję, że sam układałeś midi ) to najlepszy z ostatnich, które tu słyszałem w gatunkach orkiestrowych. Świetnie zbudowałeś napięcie, ten break, w którym pojawia się trochę elektroniki bardzo dobry, wejście w 2.00 min mega (choć brakuje mocy, jak wspomniałem). Gratuluję bo to jest to czego można oczekiwać od utworu – pomimo technicznych spraw, nie jest to schemat tych ''kalek trailerowo/instrumentowych'' a emocje są dość duże – widać, że włożyłeś sporo od siebie w utwór.
a czemu tak nastrajasz trochę negatywnie przed odsłuchem? "niestety zabrakło w tym utworze lepszych brzmień" crash trochę nie bardzo siedzi, pierwsza dwa, bo trzeci dobrze wszedł, ale pewnie przez to, że zagłuszony resztą instrumentów, utwór wydaje się urwany, mogłeś pociągnąć temat, bo dobrze zbudowałeś napięcie. zabrakło weny?
Atmosfera przyjemnie oddziałowuje. Ten crash lekko wyprowadza z transu , ale jest i tak super! Może na początku wyciągnąłbym z tła, lekko do przodu te stłumione akordy i zmiksował je z melodią. To moja wizja, ale twoja również mi się podoba!
dzięki za opinie, ten kawałek to jest pierwsza z trzech części, dlatego trwa tak krótko (taki pomysł na trylogie),
więc na pewno wrócę do niego i posiedzę, aby całość brzmiała jak najlepiej
Bardzo dobry utwór moim zdaniem lecz w drugiej części jak koledzy wyżej napisali brakuje dołu. Fajny klimat miło się słucha lecz nie ma tego bum którego się spodziewałem. Brawo
Jeśli pozwolisz "powiem" tak: Sound Design jest trafiony; jednakże w temacie brak potoczystości poszczególnych dźwięków. Brzmienie niektórych jest nie tylko "niepewne", bezsilne, lecz chwilami nieprecyzyjnie wykończone w miksie (przejścia). Gdzieś "coś" lekko "rozchodzi się" (smyczki/harfa), "gaśnie" (piano); gdzieś zbyt raptownie eskaluje (Crash/Drums'y). Nadto utwór, według mnie, zbyt drastycznie w swym finalnym natężeniu potęguje (1:45). Devil's infection, jesteś tego w jakimś stopniu świadomy; wszelako gruntowna korekta miksu przysłuży się całości, która kreuje patetyczny, afektowny klimat. Trzymam kciuki za Twoją "trylogię"...