Oj Adi, kawałek byłby super ale zmiażdżyłeś go w niektórych miejscach limiterem/kompresorem i dynamiki oraz jakiegoś jej zakresu praktycznie nie ma w głośniejszych partiach na przykład od 1"54 jest totalnie pod korek. Są nieliczne miejsca z większym zakresem dynamiki sygnału ale są takie, które są nie do przyjęcia i trzeba to naprawić. Słuchałoby się go o wiele lepiej i przyjemniej, gdybyś uzyskał pewną chwytliwość energii jaką niesie ów piosenka. Niestety energia i jej moc potencjalna została zabita / sprasowana.
Nie warto obijać się o sufit dBfs skoro do dyspozycji mamy całe 140 dB.
Miks należy traktować w kategoriach trzech wymiarów:
szerokość (panorama stereo)
głębokość (charakterystyka częstotliwościowa)
wysokość (poziomy głośności poszczególnych instrumentów)
Poziomy głośności będą zawsze determinowane już z uwzględnieniem miejsca i czasu w miksie, dodatkowo ich ostateczna pozycja będzie wynikiem ustalenia charakterystyki częstotliwościowej.
.....a z ciekawości jak tam Twoja praca licencjacka na temat zjawiska "loudness war" ?
Nadmieniłem problem ponieważ nie masz tutaj przymusu obijać się o wyżej wspomniany sufit dBfs gdyż nie było w tym projekcie zapewne 50 ścieżek do pogodzenia w miksie. No i szkoda fajnej przecież piosenki żeby nie zyskała w prosty przecież sposób takiego poblasku energii. Jako, że to jest House to powinien wykazywać się dużo większą elastycznością, dynamiką i takim groove /bujaniem/ wzbudzającym euforię rytmem.
Powiesz, że są nagrania House/Trance z większą dynamiką i mniejszą i to oczywiście także prawda. Jednak to często zależy też od aranżacji, rodzaju kompozycji, korekcji dynamicznej, kompresji wielopasmowej i wielu innych czynników. Generalnie jestem w stanie zrozumieć punkt kulminacyjny nagrania, w którym nagromadzenie środków wyrazu musi wywoływać określone impresje u odbiorcy i tam dynamika może chwilowo mieć mniejsze znaczenie - to normalne, jednak po tym dynamika powinna wracać do naturalnego dla ludzkiego ucha stanu.
Atakowanie słuchacza taką głośnością i taką przytłaczającą ścianą dźwięku niemal przez całe nagranie nie ma sensu i jest błędem.
Cytat:
Ogólny trend w produkcji muzycznej przez ostatnią dekadę, albo i dłużej, był taki, aby finalne miksy czynić coraz głośniejszymi, poprzez miażdżenie dynamiki, zarówno poszczególnych ścieżek, jak i całości zgrania, kompresorami i limiterami. W rezultacie wszyscy doświadczyliśmy czegoś, co określamy przekompresowaniem. Na pewno wiesz, o czym mowa: słuchasz sobie klasycznego nagrania ze swojego iPoda w trybie losowym, aż tu nagle wyskakuje jakiś współczesny kawałek i wysadza Twoje uszy w powietrze! O ile kiedyś techniki te sprawiały, że nagrania brzmiały naprawdę dobrze, o tyle doprowadzono je do tak ekstremalnych form, że dały skutek zupełnie przeciwny. Obecnie jesteśmy świadkami odwracania tego trendu, a my mocno ten ruch wspieramy.
OGRANICZANIE
LIMITERY STAŁY się synonimem pewnego stylu w nowoczesnym masteringu, polegającego na dążeniu do nadmiernej głośności. Procesor tego typu uniemożliwia sygnałowi przekroczenie zadanego poziomu progowego, co oznacza, iż sygnał ten można uczynić bardzo głośnym bez obawy o pojawienie się paskudnych przesterowań cyfrowych.
Kick mógłby mieć wyraźniejszy transient - bardziej klikający.
Mogłaby być większa różnica w głośności między dropami a resztą.
Arp w bridge'u za głośny jak dla mnie.
Ten crash na wejściu dropu nie robi roboty - lepiej byłoby tam dać utrzymujący się white noise, tracący na głośności dopiero po kilku uderzeniach stopy.
Generalnie moje spostrzeżenia pokrywają się z tym co napisał FL FAN - mocno sprasowałeś ten track przez co kick nie ma mocy, drop zdaje się nie mieć energii bo cała reszta utworu jest za głośno (przez co brakuje kontrastu w tym względzie) i arp jest za głośny no bo kompresja zwiększa głośność cichszych dźwięków - ten arp zapewne miał być ciszej, ale kompresja go wyciągnęła w górę. Kompozycja 8/10, mix/master 7/10.