Jak dla mnie perkusja tutaj jest zbyt uwydatniona i zbyt skoplikowana jak na chill , bass chwilami mocno się wybija tak jakby może sidechain odpuszczał podczas braku kicka . W mojej ocenie chill house to nie jest
Poczatek utworu niezapowiada nic nadzwyczajnego. Potem brak frazy i wskakuje jakis break z dziwnym klapem, ktrego zbyt mocno czyms zmiekczyles, a juz napewno dodales za duzo reverbu. Potem progresywne dzwonki, znow brak frazy. Dalej wjezdza ten bass, ktory mi sie tu jedynie podoba, ale tez niepasuje do tego utworu i byloby go lepiej wmieszac do "electro house" Od 1:52 melodia z basem juz zaczyna wspolgrac, ale i tak dalej mulem jedzie. 2:30 jakis nowy dzwiek doszedl i moze doczekam sie w koncu na moment kulminacyjny (jakis refren) a tu lipa i dalej walkujesz to samo. Niepotrafisz zbudowac napiecia i przez to wszystko brzmi tak plytko. Zamiast wrzucac "nowosci" musisz popracowac nad jednym dluzej, aby wycisnac go jak cytryne. Musisz wyciagnac z niego cala esencje chocbys mial to robic w kolko. Dopiero wtedy sie uczysz jak z larwy ma wyjsc motyl. Chlopaki powiedzieli ci co powinienes zrobic, aby niezasluzyc na miano "producenta szajsu" i nawet ci nieodpisuja bo niewarto strzepic jezyka skoro i tak to samo...Obserwuje cie od jakiegos czasu i jestes kolejna osoba, ktora utknela w slepym zaulku i juz nie idzie do przodu.<nonie>
Aranżujesz nieco bez pomysłu, chociażby leci sobie drop, a Ty co jakiś dłuższy loop wrzucasz clap po czym go zabierasz i tak w kółko, brakuje mi tutaj jakiejś konsekwencji. Coraz lepiej technicznie również Ci to wychodzi, jeszcze nie ma się czym jarać jeśli o to chodzi, ale jest lepiej niż poprzednio.