Podróż sentymentalna Jakbym dawnego Mike Oldfielda słuchał. Jest w tym taki dzwono-rurowy duch Pięknie się układają wszystkie akordy. Brzmienia ładnie dobrane. ( jak u niego - barwa gitary solowej i fortepian. Cymbałki i elegancki bas) Bardzo przyjemna kompozycja. Można przy Was w kompleksy wpaść Piąteczka za pracę i uzyskany efekt!
Hey Marcin. "Coś" w tym jest; ewidentnie silne skojarzenie z "Lullaby" The Cure, iż nie jest tak słodko i przytulnie. Nadto wyróżniona gitara (w wariacji "szarpanych strun") mocno burzy nastrój (iluzyjnego) spokoju. Jest melodyjnie prosto; aranżacyjnie powściągliwie (i słusznie)... Nie jest to zarzut acz pewne faktory, w moim skromnym odczuciu, winny być stłumione lub też ograniczone (właśnie brzmienie gitary akustycznej), niektóre zaś podkreślone wyraźniej np. motyw (od 2:08) tudzież częściej użyte (wokal Franky'iego). Tak czuję... Sound Design trafiony; w powłóczystym klimacie Sleepy Western Style. Technicznie jest krztynę sucho, brakuje pełni, "mięsistości" w obecnych tonach (Piano foniczne, przewodzi w L kanale; Bass lekko "buczy"); przejścia godne większej finezji by ustrzec się od narzuconej pewnej powtarzalności nut. Temat "neurotycznie" (?) wdzięczny. Gratuluję.