10 marca minąłby dokładnie rok, jak stworzyłem pierwsze brzmienia oraz położyłem pierwsze nuty i akordy pod ten projekt. Ola jeszcze nawet nie wiedziała, że to były podwaliny pod jej pierwsze solo. Niemal rok czasu...
Na bank jest to najbardziej pracochłonny projekt, przy jakim brałem udział. Ciężko to policzyć, ale minimum 50 godzin na bicie, aranżacje, poprawki brzmieniowe. Około 50 (jak nie lepiej) godzin na składanie ze zrealizowanego materiału klipu. Musiałem się jeszcze przy tym nauczyć, jak to się w ogóle robi. Dysk z danymi zwiedził kawał Polski. Cała masa historii łączy się z tym utworem. Nic Wam nie powie kataklizm we Wrocławiu czy tornado nad Guttetagiem, ale to też wspomnienia związane z NEC (to taka robocza nazwa, która przewinęła się w bardzo wielu plikach mp3, wav, mov, avi i mp4). Albo dobra flaszka w peQinie z Mikołajem. I to poczucie, że powstaje coś ważnego. Setki kilometrów i rozmów z potencjalnymi sponsorami (pozdro Siara!!!), maile, zapowiedzi, mejkinofy. Masa tego, masa czasu i masa umiejętności włożonych w produkt. Mam nadzieję, że te ponad 4 minuty Wam siadają.