Przyznam, iż Felix, swym "ostatnim posunięciem" (zmiana tytułu numeru "ot tak" http://musicproducers.pl/temat-trap-flxg...3#pid95013) zafrapował mnie. Zmusił do refleksji typu: jak istotny/czy istotny jest tytuł utworu? Przecież każdy z twórców w "zalążku" swego projektu lub też planu twórczego musi coś czuć. Konkretny koncept wyrażony w kompozycji/aranżu niesie jakąś treść (szczególnie gdy towarzyszy temu jeszcze wokal); tytuł zaś jest tym "La Grande Finale". Wszelako możliwe jest też odmienne podejście do kreacji dzieła. To tytuł, pojedyncze wręcz skojarzenie inspiruje, zachęca by zanurzyć się w toń przeróżnych nut i spełnić swoją wizję w melodii/liryce. Również w trakcie produkcji autor jest narażony na liczne "podszepty" swej imaginacji... Proszę, jeśli chcecie podzielcie się Waszymi odczuciami w tym temacie. Czy po prostu wymyślacie tytuł utworu bo "tak trzeba" (względy marketingowe); z przymusu bo służy to odróżnieniu numerów od siebie; czy też jesteście do tego "procesu myślowego" przywiązani, lubicie gdy tytuł odzwierciedla temat Waszego dzieła; utożsamiacie się z tym. Jeśli chodzi o mnie. Tytuł jest integralną częścią utworu. Niemalże zawsze wpierw jest historia, intencja, ukryta w tytule lub czymś ogromnie zbliżonym doń, potem jest odnalezienie tego przesłania wśród dźwięków o zróżnicowanym kolorycie tak by wiernie, wiarygodnie dotrzeć do słuchacza...