Ja mogę tylko powielić to co jest napisane wyżej.
Z drugiej strony jak pójdziesz na medycynę to zapomnij o muzyce. Nie sądzę, że będziesz miał na to czas, chyba, że będziesz chciał być ch**m lekarzem. Idź na jakieś studia inż. Najlepiej jakaś uczelnia techniczna-politechnika, chyba, że nauki rolnicze, jeżeli Cię to interesi. I pierwszą rzeczą jaką musisz zrobić-to dążyć do tego, żeby być specjalistą. Nieważne w jakiej dziedzinie, ale nauki ścisłe. Specjaliści są w cenie, bo teraz to jest masowa produkcja ludzi z papierem.
Na własnym przykładzie wiem, że ludzie po SGGW mają problemy z nazywaniem środków do ochrony roślin, nie wiedzą jak się inseminuje krowy, a ciągnik zobaczyli po raz pierwszy na zajęciach (nie mówiąc tu już w ogóle o innych specjalistycznych urządzeniach i maszynach).
Muzyka ma być ciekawym dodatkiem do Twojego życia po pracy, żeby jak większość społeczeństwa nie pierdzieć w fotel oglądając Malanowskiego z partnerami. Muzykiem możesz się stać równie dobrze na własną rękę, a w tym przypadku będą Cię rozliczać za to co umiesz, papier nie będzie ważny. Poszukaj sobie po internetach, a znajdziesz jakieś szkoły oferujące coś na zasadzie podyplomówek, które skończysz dajmy na to w 2 lata. Wiadomo-chajs trzeba bulić, ale nic za darmo.
Główna domena, najpierw praca zawodowa, bo to najpewniejsza droga, żeby się utrzymać, później muzyka, gdyż nie wiesz jak Ci pójdzie (większa niewiadoma).
Z drugiej strony jak pójdziesz na medycynę to zapomnij o muzyce. Nie sądzę, że będziesz miał na to czas, chyba, że będziesz chciał być ch**m lekarzem. Idź na jakieś studia inż. Najlepiej jakaś uczelnia techniczna-politechnika, chyba, że nauki rolnicze, jeżeli Cię to interesi. I pierwszą rzeczą jaką musisz zrobić-to dążyć do tego, żeby być specjalistą. Nieważne w jakiej dziedzinie, ale nauki ścisłe. Specjaliści są w cenie, bo teraz to jest masowa produkcja ludzi z papierem.
Na własnym przykładzie wiem, że ludzie po SGGW mają problemy z nazywaniem środków do ochrony roślin, nie wiedzą jak się inseminuje krowy, a ciągnik zobaczyli po raz pierwszy na zajęciach (nie mówiąc tu już w ogóle o innych specjalistycznych urządzeniach i maszynach).
Muzyka ma być ciekawym dodatkiem do Twojego życia po pracy, żeby jak większość społeczeństwa nie pierdzieć w fotel oglądając Malanowskiego z partnerami. Muzykiem możesz się stać równie dobrze na własną rękę, a w tym przypadku będą Cię rozliczać za to co umiesz, papier nie będzie ważny. Poszukaj sobie po internetach, a znajdziesz jakieś szkoły oferujące coś na zasadzie podyplomówek, które skończysz dajmy na to w 2 lata. Wiadomo-chajs trzeba bulić, ale nic za darmo.
Główna domena, najpierw praca zawodowa, bo to najpewniejsza droga, żeby się utrzymać, później muzyka, gdyż nie wiesz jak Ci pójdzie (większa niewiadoma).