Teraz to po waveform'ie widać różnicę, słyszę lekkie przearanżowanie dodatkowo. No utwór jest bardziej dopracowany. Jest porządnie pod względem technicznym.
Wiem, że może tutaj miałeś troszeczkę inny zamysł ale brzmi to eksperymentalnie, zresztąwciaż podtrzymujesz swoje stanowisko odnośnie tego że eksperymentujesz. Z początku w pierwszej wersji to nagranie było bardziej spontanicznie, sprawiało takie wrażenie, jakby to Ci leciało na żywo, a Ty tam coś kombinujesz i to mi się bardzo spodobało. Ten klimat jednak zanika gdy zaczynasz ingerować w ścieżkę coraz bardziej i bardziej... zanika pierwotna naturalność (ingerencja w aranż, czyli dokładanie i odejmowanie dźwięków i efektów) czuć wtedy że utwór był bardziej zrealizowanym technicznie zamysłem niż polotem fantazji.
Fajnie że zwracasz uwagę na technikę i osoby tutaj w temacie też na to zwróciły chyba centralnie uwagę ale to nie jest najistotniejsze w eksperymentach i dla mnie nie będzie nigdy to specjalnie ważne, bo w eksperymencie chodzi o to aby było w miarę ok technicznie bo nie może być na odwal się ale też nie ma co popadać w skrajność. Mimo wszystko grając na żywo tworzysz i skupiasz się na brzmieniach, na ich kreowaniu i formie wyrazu, mniej masz czasu jeszcze na aranż bo dźwięki spływają do Ciebie jak układanka, a zamysł przekształca się natychmiast w efekt końcowy. Ciężko trzymać nad tym kontrolę jednocześnie, no coś za coś. Ja wybrałem wolność i naturalność eksperymentów na żywo i ostatnio znów mam wene do takich rzeczy z czego się ciesze i życzę Tobie również rezultatów z których będziesz dumny. Zachęcam do sesji na żywo, zacznij grać po prostu coś i poprowadź to dalej i pozostaw tak jak się nagrało - zobaczysz że to też całkiem niezła lekcja
Wiem, że może tutaj miałeś troszeczkę inny zamysł ale brzmi to eksperymentalnie, zresztąwciaż podtrzymujesz swoje stanowisko odnośnie tego że eksperymentujesz. Z początku w pierwszej wersji to nagranie było bardziej spontanicznie, sprawiało takie wrażenie, jakby to Ci leciało na żywo, a Ty tam coś kombinujesz i to mi się bardzo spodobało. Ten klimat jednak zanika gdy zaczynasz ingerować w ścieżkę coraz bardziej i bardziej... zanika pierwotna naturalność (ingerencja w aranż, czyli dokładanie i odejmowanie dźwięków i efektów) czuć wtedy że utwór był bardziej zrealizowanym technicznie zamysłem niż polotem fantazji.
Fajnie że zwracasz uwagę na technikę i osoby tutaj w temacie też na to zwróciły chyba centralnie uwagę ale to nie jest najistotniejsze w eksperymentach i dla mnie nie będzie nigdy to specjalnie ważne, bo w eksperymencie chodzi o to aby było w miarę ok technicznie bo nie może być na odwal się ale też nie ma co popadać w skrajność. Mimo wszystko grając na żywo tworzysz i skupiasz się na brzmieniach, na ich kreowaniu i formie wyrazu, mniej masz czasu jeszcze na aranż bo dźwięki spływają do Ciebie jak układanka, a zamysł przekształca się natychmiast w efekt końcowy. Ciężko trzymać nad tym kontrolę jednocześnie, no coś za coś. Ja wybrałem wolność i naturalność eksperymentów na żywo i ostatnio znów mam wene do takich rzeczy z czego się ciesze i życzę Tobie również rezultatów z których będziesz dumny. Zachęcam do sesji na żywo, zacznij grać po prostu coś i poprowadź to dalej i pozostaw tak jak się nagrało - zobaczysz że to też całkiem niezła lekcja