Nie wiem dlaczego, ale mi się ta pierwsza część bardzo kojarzy z Twin Peaks, taki ambient podchodzący lekko pod dark. Na pewno jak byś podstawił to pod ścieżkę dźwiękową w Mullholand Drive to by nikt się nie skapował, bo klimat się pokrywa
Druga część przypomina mi trochę Tiamat z Pocket Size Sun, a to bardzo fajna płyta.
Wokale w pierwszej części trochę przypominają taką pauzę w industrial metalu, kiedy reszta kapeli się wycisza, w tle sunie jakiś syntezator, a głos wokalu śmiga jakby w oddali, po przetworzeniu, żeby zaraz zmiażdżyć klimat potężnym uderzeniem ciężkich gitar W drugiej części jest spoko.
W odniesieniu do tego, co napisałeś charakter muzyki wydaje się wynikać właśnie z takich trochę mrocznych emocji. Właściwie to chciałem kiedyś nagrać film w rodzaju tych, które robi Lynch. Mroczny, niepokojący, pokazujący jakąś odmienną rzeczywistość, która prowadzi swoje interesy, wplątane w ścieżki zwyczajnego życia, zwyczajnych ludzi, a muzyka, którą robisz dobrze by się do tego nadawała.
Druga część przypomina mi trochę Tiamat z Pocket Size Sun, a to bardzo fajna płyta.
Wokale w pierwszej części trochę przypominają taką pauzę w industrial metalu, kiedy reszta kapeli się wycisza, w tle sunie jakiś syntezator, a głos wokalu śmiga jakby w oddali, po przetworzeniu, żeby zaraz zmiażdżyć klimat potężnym uderzeniem ciężkich gitar W drugiej części jest spoko.
W odniesieniu do tego, co napisałeś charakter muzyki wydaje się wynikać właśnie z takich trochę mrocznych emocji. Właściwie to chciałem kiedyś nagrać film w rodzaju tych, które robi Lynch. Mroczny, niepokojący, pokazujący jakąś odmienną rzeczywistość, która prowadzi swoje interesy, wplątane w ścieżki zwyczajnego życia, zwyczajnych ludzi, a muzyka, którą robisz dobrze by się do tego nadawała.