Słucham tych dźwięków od kilku dni i się tak zastanawiam dlaczego mi się to tak podoba i co mi to przypomina. No i znalazłem. Jak dla mnie to wspaniała, instrumentalna symbioza The Prodigy i Slipknot. Są brudne, niskie, syntetyczne basy oraz industrialne, złowieszcze, alarmowe dźwięki, pady, krzyki. Na prodigy brzmi zbyt industrialnie, a na Splipknot za mało gitarowo i za mało perkusyjnie, natomiast od strony syntetycznych brzmień udało się te dwa światy ze sobą świetnie połączyć.
Bardzo ciekawie jest to skomponowane. Zaczyna się od niepozornych dźwięków jakby alarmu, po czym przywala miażdżącym basem. Następnie break z przepięknym leadem typu ghost-ufo, który przechodzi w część kulminacyjną, gdzie niskie basy uzupełnione są o plumkający, nieco radosny synth. Utwór kończy się jakby klamrą, czyli wraca przez "zwrotkę" do intro.
Perkusja jest nieskomplikowana, ale za to solidna, konsekwentna i świetnie zgrana z basem.
Moja ocena 5/5. Lubię słuchać tej muzyki.
Bardzo ciekawie jest to skomponowane. Zaczyna się od niepozornych dźwięków jakby alarmu, po czym przywala miażdżącym basem. Następnie break z przepięknym leadem typu ghost-ufo, który przechodzi w część kulminacyjną, gdzie niskie basy uzupełnione są o plumkający, nieco radosny synth. Utwór kończy się jakby klamrą, czyli wraca przez "zwrotkę" do intro.
Perkusja jest nieskomplikowana, ale za to solidna, konsekwentna i świetnie zgrana z basem.
Moja ocena 5/5. Lubię słuchać tej muzyki.