Cara Leigh? Kojarzę Jej wokal właśnie z produkcji Matt Ether'a ("What is There?"/"Flying").
Kolejny kawalek i...? W Twoim przypadku jest lirycznie, trochę nostalgicznie. Jednakże, w moim skromnym odczuciu, brakuje w tym temacie ciepła, "czułości" wyrażonej w jeszcze subtelniejszych nutach. Gitara to zbyt "malutko". Instrumentarium - surowe: Hi Hat'y "przygodnie suche" w swej barwie, podobnie przyciężkawy werbel; piano również minimalnie zbyt głośne. Całość brzmi jak track w stylu "Unplugged". To nie jest zarzut... Filipie, myślę, iż dopieszczony aranż, np. w kwestii panoramy; urozmaicenie refrenów przez jakieś dyskretne efekty w tle lub też pełniejsze podkreślenie oryginalnego wokalu Cary zdredukowałoby nieco nużący charakter tego projektu. Początek utworu, tych kilka sekund, magiczne. Technicznie przyzwoicie...
Kolejny kawalek i...? W Twoim przypadku jest lirycznie, trochę nostalgicznie. Jednakże, w moim skromnym odczuciu, brakuje w tym temacie ciepła, "czułości" wyrażonej w jeszcze subtelniejszych nutach. Gitara to zbyt "malutko". Instrumentarium - surowe: Hi Hat'y "przygodnie suche" w swej barwie, podobnie przyciężkawy werbel; piano również minimalnie zbyt głośne. Całość brzmi jak track w stylu "Unplugged". To nie jest zarzut... Filipie, myślę, iż dopieszczony aranż, np. w kwestii panoramy; urozmaicenie refrenów przez jakieś dyskretne efekty w tle lub też pełniejsze podkreślenie oryginalnego wokalu Cary zdredukowałoby nieco nużący charakter tego projektu. Początek utworu, tych kilka sekund, magiczne. Technicznie przyzwoicie...